Łódź. Sąsiadka zapobiegła kradzieży zabytkowego Forda

Mężczyzna włamał się do garażu przy ulicy Piłsudzkiego w Łodzi i wciągnął na lawetę stojącego tam, zabytkowego Forda. Jego podejrzane zachowanie, zauważyła czujna sąsiadka właścicielki auta.

Do zdarzenia doszło w sylwestrowy wieczór na jednej z posesji przy al. Piłsudskiego w Łodzi. Mieszkanka okolicy, która dokarmiała w pobliżu koty, zwróciła uwagę na stojącą przed domem sąsiadki lawetę.

"Zobaczyła też, jak nieznany jej mężczyzna ładuje na ten specjalistyczny pojazd zabytkowego Forda. Kobieta wiedziała, kto jest właścicielką tego auta i od razu skontaktowała się z nią telefonicznie, pytając, czy sprzedała pojazd. Wówczas wyszło na jaw, że dochodzi właśnie do kradzieży. O wszystkim powiadomiono policję" - przekazała PAP w niedzielę rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi Joanna Kącka.

Reklama

Zbliżający się do miejsca zdarzenia patrol, zauważył jadącą lawetę z załadowanym Fordem. Złodziej próbował jeszcze ratować się pieszą ucieczką, ale szybko został zatrzymany przez policjantów.

Jak ustalono, 41-latek włamał się do garażu i skradł kilkudziesięcioletni pojazd o wartości zabytkowej. Dodatkowo włamał się także do pomieszczenia na innej posesji w pobliżu, z której - po wycięciu piłą otworu w blaszanej ścianie garażu - skradł drabinę i kurtkę.

Włamywacz już wcześniej był notowany za konflikty z prawem. Teraz usłyszał zarzuty, za które grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Prokurator wystąpił do sądu o jego tymczasowe aresztowanie. 

***

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kradzież samochodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy