Łamanie ograniczeń to nic złego. Byle robić to z głową...

Po tym, jak szef MSW - Bartłomiej Sienkiewicz - zapowiedział bezwzględną walkę z piratami drogowymi, policjanci ostro wzięli się do roboty.

Komendant Główny Policji - Marek Działoszyński - zalecił swoim podwładnym stosowanie się do zasady "zero tolerancji dla kierowców przekraczających przepisy". Na efekty nie trzeba było długo czekać - w samym tylko maju policjanci zatrzymali 1,2 tys. praw jazdy - niewiele mniej niż w ciągu całych dwóch ostatnich lat!

Trzeba wiedzieć, że policjanci mają dużą dowolność w stosowaniu tego rodzaju środka zaradczego. W praktyce funkcjonariusz może zatrzymać dokument za każde przewinienie, o ile uzna, że naruszenie przepisów było rażące. Trzeba jednak pamiętać, że zatrzymanie prawa jazdy nie jest równoznaczne z cofnięciem uprawnień. Sprawa - w terminie do 7 dni od daty wykroczenia - trafia do sądu. Ten ma dwa tygodnie na orzeczenie, czy - a jeśli tak, to na ile - uprawnienia zostaną cofnięte. No i pierwsze statystyki wskazują, że sądy inaczej patrzą na sprawy, przychylając się zaledwie do 30 proc. wniosków policji.

Reklama

Nie nam oceniać, na ile kampania skierowana przeciwko piratom drogowym wynika z chęci poprawy statystyk bezpieczeństwa, a na ile z próby zbicia politycznego kapitału. Trzeba jednak przyznać, że nasilając represje wobec kierowców politycy sporo ryzykują. Społeczne przyzwolenie dla łamania niektórych przepisów drogowych jest Polsce dużo silniejsze, niż mogłoby się to wydawać.

Takie wnioski płyną z badań firmy Millward Brown przeprowadzonych na zlecenie Ministerstwa Transportu i Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Wynika z nich, że aż 61 proc. społeczeństwa nie widzi nic złego w przekraczaniu dozwolonej prędkości, o ile kierowca potrafi dostosować jazdę do pozostałych warunków ruchu. Stanowczy brak przyzwolenia na takie zachowanie deklaruje jedynie 16 proc. ankietowanych.

W pytaniu dotyczącym "akceptowalnego" - zdaniem ankietowanych - naginania ograniczeń prędkości połowa badanych przyznała, że nie widzi nic złego w przekroczeniu limitu o 10 km/h. Przy ograniczeniu do 50 km/h jazdę z prędkością 60 km/h akceptuje 53 proc. pytanych. Podobnie kształtują się wyniki dotyczące ograniczenia do 90 km/h - jazdę setką akceptuje 52 proc. respondentów. Nieco niższe przyzwolenie - 45 proc. - dotyczy przekroczenia o 10 km/h limitu 120 km/h.

Trzeba jednak przyznać, że w wypowiedziach ankietowanych widać pewną logikę. Akceptację dla przekroczenia prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym wyraża jedynie 17 proc. badanych. Na drogach z ograniczeniem do 90 km/h jazdę z prędkością 110 km/h akceptuje już 23 proc. W przypadku dróg, gdzie limit prędkości wynosi 120 km/h aż 27 proc. pytanych nie widzi nic złego w jeździe 140 km/h. Widać więc, że akceptacja dla mocniejszego wciskania pedału przyspieszenia uzależniona jest od kilku czynników - m.in. rodzaju drogi i ewentualnej obecności pieszych.

Co raczej nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, średnia akceptacja dla łamania ograniczeń prędkości jest zdecydowanie wyższa u kierowców, niż u osób, które nie posiadają prawa jazdy. Dla przykładu, wśród badanych, którzy nie akceptują przekraczania prędkości na drodze z limitem do 120 km/h było 42 proc. kierowców i aż 62 proc. osób nie mających uprawnień do prowadzenia auta. Brak akceptacji dla łamania ograniczeń w przypadku drogi z dopuszczalnym limitem 90 km/h deklarowało jedynie 33 proc. kierowców i 54 proc. osób bez prawa jazdy.

Ciekawe dane dotyczą struktury demograficznej ankietowanych. Okazuje się, że przyzwolenie na łamanie ograniczeń prędkości jest zdecydowanie wyższe u mężczyzn niż u kobiet. Panie akceptują łamanie ograniczenia prędkości średnio o 6,46 km/h. Panowie - o 11,3 km/h.

Największą pobłażliwością wykazują się kierowcy w wieku od 25 do 34 lat. Ci akceptują jazdę ze średnią prędkością o 11,8 km/h wyższą niż wynikałoby to z ograniczenia prędkości.  Zaraz po nich - co potwierdzają, niestety, statystyki wypadków - plasują się uczestnicy ruchu drogowego w weku od 15 do 24 lat. Ci nie widzą nic złego w przekraczaniu prędkości o średnio 11,6 km/h.

Średnia wartości akceptowalnego przekroczenia prędkości wśród kierowców w wieku między 45 a 54 lata jest niemal dwukrotnie niższa niż w grupie wiekowej 25 a 34 lat i wynosi zaledwie 6,4 km/h.

Zaskakiwać mogą natomiast wyniki dotyczące przyzwolenia na przekraczanie dopuszczalnych limitów prędkości w zależności od wykształcenia kierowcy. Wśród ankietowanych z wykształceniem podstawowym respondenci nie widzieli nic złego w łamaniu ograniczeń o - średnio - 6,4 km/h. Osoby z wyższym wykształceniem akceptują jazdę z prędkością o - średnio - 10,2 km/h ponad limit w zależności od drogi. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak przypuszczać, że różnice w poziomie akceptowalnego naginania przepisów biorą się w tym przypadku z różnicy zarobków, a co za tym idzie, wieku i klasy posiadanych samochodów.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przekroczenie prędkości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy