Kulig startuje w USA!

Janusz Kulig i Jarosław Baran przebywający w Stanach Zjednoczonych przygotowują się do sobotniego startu w rajdzie "Cherokee Trails".

Kliknij
KliknijINTERIA.PL

Zawodnicy zapoznali się już z szutrową nawierzchnią trasy, pięciokrotnie także pokonali odcinek testowy przejeżdżając 40 kilometrów swoim N grupowym Mitsubishi Lancer Evo VI. Rajd "Cherokee Trails Rally" będący drugą rundą "Championship of American Rallies" odbędzie się w okolicy miasta Chattanooga w stanie Tennesee. Na rajdzie pojawią się zawodnicy startujących z listy FIA i z tzw. serii SCCA (Sports Car Club of America) ProRally Championship.

Najtrafniej opisał tę imprezę Jarosław Baran: - "To tak jakby jechać Rajd Portugalii po fińskiej nawierzchni. Dawno już nie mieliśmy okazji jechać po tak fantastycznie skonfigurowanej trasie".

Janusz Kulig pytany o swoje pierwsze wrażenia, powiedział: - "Po tygodniu spędzonym w Stanach wreszcie zaczęliśmy zajmować się tym po co tu przyjechaliśmy - zapoznawaliśmy się z odcinkami specjalnymi. Jestem nimi absolutnie zauroczony - są bardzo kręte, techniczne, chwilami bardzo szybkie, o bardzo dobrej nawierzchni, z ciągłym wymuszaniem zmiany tempa prowadzenia samochodu. Myślę, że problemy mogą się zacząć kiedy spadnie deszcz, ponieważ drogi pokryte są tutaj mieszanką czerwonej gliny, drobnych kamyczków na ubitym kamienistym podłożu. Chwilami jeździ się po półkach skalnych, więc w razie jakiegoś błędu można spaść od 50 do 100 metrów w dół. To ciekawe, ale okolice Chattanooga, przypominają mi rodzinne krakowskie strony.

Janusz Kulig "narzeka" na brak mocy w swoim Mitsubishi Lancer Evo VI: - "Auta WRC szybciej przyspieszają, w N-ce bardo mi tego brakuje. Na domiar złego w USA nie można kupić benzyny rajdowej, której zwykle używamy w kraju bądź podczas startów w Europie. Tu musimy lać paliwo prosto ze stacji benzynowej. Niestety elektronika naszego samochodu nie jest dostosowana do tego typu benzyny i auto nie osiąga takich parametrów, jakie powinno". Janusz Kulig bardzo się cieszy, że może wystartować w tak emocjonującym rajdzie: - "Jest to kawał dobrych zawodów, porównałbym je do imprez rozgrywanych w naszym kraju".

Pilot, Jarek Baran, opisując trasę mówi, że "odcinki są tylko cztery, ale za to relatywnie długie. Niektóre partie bardzo szybkie; szczyty do pokonania na czwartym lub piątym biegu - a za chwilę trzeba jechać na "trójce" i raz za razem pokonywać kolejny zakręt".

"Niektóre elementy organizacji rajdu są dla nas troszkę niezrozumiałe" - mówi Jarosław Baran - W "Cherokee Trails" organizatorzy nie przewidzieli np. tablic rajdowych, które są nalepiane na maski startujących w rajdach samochodów - tak w Polsce, jak i podczas imprez zagranicznych".

Ciekawostką jest również to, że na około 24 godziny przed rozpoczęciem rajdu nie bardzo wiadomo gdzie odbędzie się start. Podobno organizatorzy nadal szukają miejsca do ustawienia rampy startowej.

Janusz Kulig podsumował tę sytuację: " - To wygląda tak, jakby pasją tych kilkudziesięciu ludzi zaangażowanych w organizację "Cherokee Trails" była jak najlepsza organizacja imprezy, widać jednak również, że w Stanach miłośnicy samochodów rajdowych nie mają łatwego życia".

Przypomnijmty, że Rajd "Cherokee Trails" rozgrywany jest w okolicach miasta Chattanooga (stan Tennesee) i liczy tylko 8 odcinków specjalnych o łącznej długości 191 km. Najdłuższy "oes" ma 29,68 km, zaś "dojazdówki" ogółem 461,69 km. Start zaplanowano na 16 marca, o godzinie 6.00 (minus siedem godzin czasu warszawskiego). Meta w Chattanooga tego samego dnia, około 20.30. (INTERIA.PL)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas