Kolejne wielkie oszustwo? Chodzi o 20 mld dolarów!

Pamiętacie amerykańską elektryczną ciężarówkę, która miała zrewolucjonizować świat transportu? Chociaż jej niedoszły producent – Nikola – warty jest dziś blisko 20 mld dolarów (!), wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia z... ”mistyfikacją”!

Agencja specjalizująca się w śledzeniu przestępstw gospodarczych - Hindenburg Research - opublikowała obszerny raport, z którego wynika, że projekt elektrycznej ciężarówki nazwać można zakrojoną na szeroką skalę mistyfikacją. W opracowaniu wprost padają słowa o "zawiłym oszustwie" odnoszące się do wprowadzania w błąd potencjalnych partnerów i licznych kłamstw założyciela marki - Trevora Miltona. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Nikola ogłosiła niedawno strategiczne partnerstwo z General Motors. W opinii Hindenburg Research firma nie wnosi do tego przedsięwzięcia nic poza "projektami koncepcyjnymi" i... nazwą.

Reklama

Część zarzutów stawianych przez Hindenburg Research, jak np. ten, że w czasie statycznych prezentacji ciężarówki "przewód elektryczny był ukryty i zwinięty pod scenę", co miało dawać wrażenie, że systemy elektryczne pojazdu pracują z baterii, wydają się absurdalne (mowa przecież o pojazdach koncepcyjnych). Inne wskazują jednak na jawne kłamstwa Miltona, jak np. te, że na dachu zakładu, w którym powstawać ma ciężarówka przyszłości, zamontowano panele słoneczne produkujące 3,5 megawata energii elektrycznej. W rzeczywistości zdjęcia lotnicze wskazują, że obiekt nie jest wyposażony w żadne tego typu urządzenia...

Inne zarzuty dotyczą kłamstw o technologii wodorowych ogniw paliwowych, falowników czy innych komponentów nowej ciężarówki. Raport ujawnia, że wbrew zapewnieniom Nikoli, stosowane przez firmę rozwiązania nie są ani własne, ani - tym bardziej - unikatowe, a duża część deklaracji (jak np. informacje o ogniwach paliwowych) nigdy nie wyszła poza założenia koncepcyjne.

Najpoważniejszy zarzut dotyczy jednak "sfałszowania" filmu promocyjnego opublikowanego w styczniu 2018 roku. Widzimy na nim pełnowymiarowego "trucka" poruszającego się z naczepą po opustoszałej drodze. Według Hindenburg Research materiał, który pomógł pozyskać wielu inwestorów, ma być "mistyfikacją" i wprowadzać w błąd. Autorzy opracowania dowodzą, że prezentowany pojazd to w istocie makieta pozbawiona układu napędowego. Udowadniają że, aby nagrać sceny przejazdu, ciężarówka została zaholowana na szczyt potężnego wzniesienia, z którego - po prostu - się stoczyła. Dzięki wykorzystaniu dronów widz może odnieść wrażenie, że auto jedzie o własnych siłach, co w istocie nie jest prawdą.

Warto dodać, że kilka dni temu 11 proc. akcji Nikoli (o wartości 2 mld dolarów!) stało się własnością General Motors. Amerykański gigant odpowiadać ma m.in. za zaplecze produkcyjne dla zapowiadanego przez Nikolę pickupa o nazwie Badger.

Przypominamy, że - przynajmniej jeśli wierzyć w zapewnienia Nikoli - zapowiadana od 2016 roku ciężarówka - Nicola One Electric Semi Truck - ma być napędzana elektrycznym silnikiem o mocy 2000 KM współpracującym z dwustopniową automatyczną przekładnią. Sumaryczna wartość momentu obrotowego to 5000 Nm. Dzięki temu ważąca około 9,5 tony ciężarówka przyspieszać ma do 100 km/h w około 30 sekund. Energia elektryczna gromadzona będzie w akumulatorach o rekordowej pojemności 320 kWh. Za ich ładowanie odpowiadać ma turbina napędzana gazem ziemnym. Zdaniem konstruktorów pojazd legitymować się będzie zasięgiem między 800 a 1200 mil.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy