Kierowcy Red Bull Racing dostali szlaban od swojego zespołu

Red Bull Racing zabronił swoim kierowcom brać udział w imprezach, które nie są związane z rywalizacją w mistrzostwach świata Formuły 1. Webber nie pojedzie więc rowerem na Tasmanii, a Vettel może zapomnieć o motocyklu i "rajdówce".

Sebastian Vettel, mistrz świata Formuły 1
Sebastian Vettel, mistrz świata Formuły 1AFP

Mark Webber w 2008 roku brał udział w imprezie Pure Tasmania Challenge. Kierowca Red Bull Racing jadąc na górskim rowerze czołowo zderzył się z samochodem, co zakończyło się złamaniem nogi Australijczyka. Od tych feralnych wydarzeń impreza nie była rozgrywana. W tym roku organizatorzy postanowili wskrzesić zawody i zaprosili do udziału Marka Webbera. Australijczyk jednak w niej nie wystartuje.

"Jestem zawiedziony. Bardzo chciałbym jeszcze wystartować, ale tak się nie stanie" - powiedział Webber.

Popularny "Kangur" dodał, że nie zgadza się z tym, aby jego aktywność po zakończeniu sezonu była kontrolowana przez team Red Bull Racing. Webber najwyraźniej nie chce się podporządkować rygorom narzuconym przez team, którego barwy reprezentuje.

"Nie dam się owinąć w wełniany koc. Formuła 1 decyduje o moim życiu przez większą część roku, ale zamierzam wyjechać, trenować, bawić się i nikt mnie nie powstrzyma"- powiedział Australijczyk na łamach dziennika "The National".

W bardzo podobnej sytuacji znalazł się drugi kierowca stajni z Milton Keynes, mistrz świata - Sebastian Vettel. Niemiec chciał wystartować w pokazowych zawodach motocyklowych Moto2. Jednak i on otrzymał szlaban na tego typu rozrywki.

"Nie, nasz mistrz nie będzie jeździł motocyklem" - powiedział stanowczo Helmut Marko, konsultant Red Bull Racing dla austriackiej telewizji Servus TV.

Wobec takiej postawy, trudno oczekiwać zgody na to, aby Sebastian Vettel mógł wziąć udział w testach nowego samochodu rajdowego stajni Volkswagen Polo R WRC, do których został zaproszony przez Krisa Nissena, rzecznika Volkswagena.

"Byłoby wspaniale dla sportu, jeżeli byłoby to możliwe, ale nie jest to łatwe" - powiedział Kris Nissen, dla telewizji Sport1.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas