Kierowca na postoju dodaje gazu i policjant już wie, czy należy się mandat
Chociaż głównym atrybutem drogówki pozostają laserowe mierniki prędkości, w czasie codziennej służby policjanci coraz częściej posiłkują się też innymi zdobyczami nowoczesnej techniki. Należą do nich np. sonometry, dzięki którym można wyeliminować z ruchu zbyt głośnie pojazdy.
Przypomnijmy - normy hałasu dla pojazdów określa załącznik nr 1 do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach.
Zgodnie z nim maksymalne natężenie hałasu nie może być większe niż:
- 93 dB w samochodach benzynowych;
- 96 dB w samochodach z silnikiem Diesla;
- 94 dB w motocyklach z silnikiem mniejszym niż 125cm3;
- 96 dB w motocyklach z silnikiem większym niż 125cm3.
Samo rozporządzenie w szczegółowy sposób określa też sposób przeprowadzenia pomiaru, które - przynajmniej teoretycznie - powinien mieć miejsce przy okazji okresowego badania technicznego. Czytamy w nim m.in., że mikrofon urządzenia pomiarowego powinna być ustawiona w odległości między 0,5 a 1 m od końcówki układu wydechowego, a sam pomiar, w zależności od pojazdu i jednostki napędowej, odbywać ma się przy obrotach w zakresie między 50 a 75 proc. "prędkości obrotowej mocy maksymalnej".
Wspomniane rozporządzenie Ministra Infrastruktury określa warunki pomiaru głośności pojazdu na stanowisku pomiarowym w Stacji Kontroli Pojazdów. Policjanci nie muszą więc ściśle się do niego stosować - kontrola "na drodze" ma jedynie na celu pobieżne zweryfikowanie czy dany pojazd mieści się w określonych normach. Śmiało można je wiec nazwać "badaniem przesiewowym".
Policja nie ukrywa, że często sięga po sonometry chociażby w ramach prowadzonych regularnie akcji "stop drift" wymierzonych głownie w organizatorów i uczestników nielegalnych wyścigów ulicznych. W czasie badania policyjnym sonometrem pojazd musi znajdować się na twardym podłożu, jak chociażby asfalt, beton czy kostka brukowa.
Chodzi nie tylko o to, by ograniczyć wpływ czynników zewnętrznych na wynik pomiaru, ale też zminimalizować "uciążliwość" takiej kontroli. Rozkręcenie silnika do 75 proc. obrotów mocy maksymalnej na luźnej nawierzchni mogłoby przecież skutkować poderwaniem w powietrze pokaźnych obłoków kurzu i pyłu.
Jak czytamy w art. 60 ust.2 pkt 2 Prawa o ruchu drogowym:
Zgodnie z nowym taryfikatorem mandatów (pozycja 205):
W przypadku stwierdzenia takiego wykroczenia dodatkową "sankcją" jest zatrzymanie dowodu rejestracyjnego. By go odzyskać kierowca musi udać się na stację kontroli pojazdów, gdzie diagnosta - zgodnie z wytycznymi ministra infrastruktury - przeprowadzi badanie głośności na stanowisku pomiarowym. Mówiąc wprost - w zdecydowanej większości przypadków, by odzyskać dokument trzeba będzie przywrócić układ wydechowy pojazdu do stanu fabrycznego.
Warto jeszcze dodać, że poziom hałasu czy chociażby zadymienia spalin kontrolować może nie tylko Policja. Od wielu lat kontrole w tym zakresie prowadzi też Inspekcja Transportu Drogowego czy Straż Miejska.
***