Kia Lotos Race. Urbaniak obronił tytuł Mistrza Polski
Karol Urbaniak - ubiegłoroczny Mistrz Polski Kia Lotos Race i tegoroczny lider klasyfikacji od pierwszego do ostatniego wyścigu - sięgnął po drugi z rzędu tytuł Mistrza Polski Kia Picanto. Na Autodromo di Monza rozegrano dwa ostatnie, bardzo emocjonujące wyścigi 11-go sezonu KLR - jedynej polskiej serii wyścigowej, której zawody już od dwóch lat odbywają się pod patronatem FIA.
Karol Urbaniak, który wygrał kwalifikacje przed najszybszymi wyścigami w historii Kia Lotos Race rozgrywanymi na Autodromo di Monza i do pierwszego wyścigu ruszał z pole position, ukończył go na drugim miejscu ze stratą zaledwie 0,199 s za Albertem Legutką. Legutko - jedyny poważny konkurent Urbaniaka w walce o tytuł Mistrza Polski - do wyścigu ruszał z 3. miejsca startowego. 16-latek na stałe mieszkający w Berlinie tuż po starcie wyprzedził Pawła Wysmyka (pole startowe nr 2), a na początku okrążenia poradził sobie również z Karolem Urbaniakiem. Legutko i Urbaniak, koledzy z jednego zespołu, dystans całego wyścigu przejechali jak w tandemie. Największa różnica między nimi na koniec jednego z okrążeń wynosiła 0,343 s, a najmniejsza - zaledwie 0,031 s. Na 9. okrążeniu Urbaniak wyprzedził Legutkę, ale ten odpowiedział momentalną kontrą. Za plecami tej dwójki samotny wyścig, na niezagrożonej trzeciej pozycji, przejechał Paweł Wysmyk, który linię mety minął niecałe 9 sekund za zwycięzcą wyścigu.
Drugi wyścig na Autodromo di Monza przejdzie do historii KLR jako jeden z najbardziej pasjonujących i zaciętych w historii. I wyścigów w ogóle, o czym świadczył pełen ekspresji komentarz włoskiego spikera, który przyznał, że na włoskim torze dawno nie było wyścigu o tak emocjonującym przebiegu. O ile w pierwszym o zwycięstwo walczyło 2 zawodników, o tyle w drugim - aż sześciu. Chociaż różnica między pierwszym a drugim kierowcą na mecie była większa, bo wyniosła "aż" 0,229 s, do ostatnich metrów nie było wiadomo, które Picanto pierwsze minie linię mety. Ogromną niespodziankę sobie, kibicom i rodzicom, którzy cały wyścig oglądali na żywo i na nogach jak z waty sprawił 14-letni Bartosz Paziewski. Do wyścigu ruszał z 9. pola startowego, w połowie pierwszego okrążenia był już piąty, po kolejnych dwóch - trzeci, a od połowy wyścigu przewodził stawce po drodze wyprzedzając między innymi już dwukrotnego Mistrza Polski Kia Picanto - Karola Urbaniaka.
Po wyścigu sympatyczny Bartosz Paziewski powiedział, że "w przeciwieństwie do rodziców nie miałem nóg jak z waty. Cały czas kontrolowałem sytuację na torze, mimo że przez 4 okrążenia napierał na mnie Albert Legutko. Wiedziałem co robię i co muszę robić, aby utrzymać prowadzenie do końca wyścigu. Wytrzymałem presję, nie popełniłem błędu, odczuwam teraz ogromną, sportową satysfakcję (uśmiech od ucha do ucha)."
Świeżo upieczony, teraz już dwukrotny triumfator Kia Lotos Race - Karol Urbaniak - cieszył się z drugiego tytułu Mistrza Polski Kia Picanto równie mocno, co z pierwszego. "Pierwsza połowa sezonu wyszła mi idealnie, o drugiej nie mogę tego powiedzieć, chociaż - z punktu widzenia końcowego wyniku - wszystko ułożyło się po mojej myśli. Jestem dwukrotnym Mistrzem Polski i... muszę iść dalej (śmiech). Jeśli chodzi o naukę jazdy z poszanowaniem wypracowanej wcześniej przewagi, egzamin zdałem. Miło jest wygrywać wyścigi, ale kontrolowanie sytuacji przez cały sezon i utrzymywanie przewagi nad rywalami - to też jest bardzo ważna lekcja na przyszłość."
Wszystko wskazuje na to, że w przyszłorocznej edycji serii wyścigowej, której organizatorem jest Kia Motors Polska zabraknie nie tylko Karola Urbaniaka (regulaminowy zakaz udziału dla dwukrotnego zdobywcy tytułu Mistrza Polski), ale również Pawła Wysmyka, który tegoroczne zmagania zakończył na najniższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej. "Wyścigi to moja pasja. Ciężko będzie bez nich żyć, dlatego myślałem nawet o tym, aby wystartować chociaż w drugiej połowie przyszłorocznego sezonu, albo przylatywać na wyścigi ze Stanów Zjednoczonych. Odległość i czas - podróży oraz ten potrzebny na aklimatyzację po zmianie strefy czasowej sprawiają, że nie będę mógł sobie pozwolić na tygodniowe wakacje raz w miesiącu. Ja tam jadę do pracy i zdobywać doświadczenie, a nie na wczasy (śmiech). Na 100% wybiorę się zobaczyć na żywo wyścigi serii Nascar lub IndyCar. I na pewno wrócę do ścigania w 2018 roku."
Podczas uroczystej gali zakończenia sezonu Kia Lotos Race 2016 na Autodromo di Monza pierwszych trzech zawodników w klasyfikacji generalnej otrzymało nagrody finansowe w łącznej kwocie 65 tys. złotych (35 tys. zł za I. miejsce, 20 tys. zł za II. i 10 tys. zł za III.). W sumie, pula nagród wynosiła w tym roku ponad 126 tys. zł plus liczne pakiety świadczeń dla zawodników.