KE chce jednej wtyczki dla wszystkich aut

Komisja Europejska zamierza zwiększyć dostępność stacji paliw alternatywnych w Europie; chce m.in. budowy sieci punktów do ładowania samochodów elektrycznych, proponuje też zastosowanie w całej Unii jednej standardowej wtyczki w takich punktach.

Komisja Europejska zamierza zwiększyć dostępność stacji paliw alternatywnych w Europie; chce m.in. budowy sieci punktów do ładowania samochodów elektrycznych, proponuje też zastosowanie w całej Unii jednej standardowej wtyczki w takich punktach.

KE zwraca uwagę, że "czyste paliwo" nie jest rozpowszechnione z powodu wysokiej, nieakceptowanej przez konsumentów ceny pojazdów, które są nim napędzane, oraz braku stacji ładowania i uzupełniania paliwa.

"To błędne koło. Nie buduje się stacji, ponieważ jest za mało pojazdów. Ceny pojazdów nie są konkurencyjne, ponieważ nie ma wystarczającego popytu. Konsumenci nie kupują samochodów, ponieważ są za drogie i jest za mało stacji" - wylicza w swoim komunikacie KE.

Dlatego Komisja zaproponowała w ogłoszonym w czwartek pakiecie "Czysta energia dla transportu", by państwa członkowskie UE zobowiązały się do rozwiązania problemu budowy minimalnego poziomu infrastruktury dla "czystych paliw", takich jak energia elektryczna, wodór i gaz ziemny. Co ważne w całej UE mają obowiązywać te same normy jeśli chodzi o wyposażenie takich stacji, w tym jedna uniwersalna wtyczka do ładowania elektrycznych aut.

Reklama

Najwięcej punktów do ładowania pojazdów elektrycznych jest w Niemczech (ok. 2 tys.), we Francji (1,6 tys.), w Holandii (1,7 tys.), Hiszpanii (1,4 tys.) i Wielkiej Brytanii (0,7 tys.). KE wyznaczyła pakiet wiążących celów dla każdego z państw. I tak np. w Polsce do 2020 roku miałoby powstać 46 tys. takich stacji, we Włoszech 125 tys., w Niemczech 150 tys. Według danych z 2011 r. w naszym kraju jest 27 takich punktów.

Wyznaczenie dla każdego państwa członkowskiego minimalnej liczby punktów ładowania z wykorzystaniem jednakowej wtyczki ma umożliwić przekroczenie masy krytycznej, aby przedsiębiorstwa zaczęły masowo produkować elektryczne samochody i obniżkę ich cen.

KE przekonuje, że do realizacji tych zamierzeń nie będą konieczne środki publiczne. Wystarczyć ma zmiana przepisów krajowych i przyciągnięcie do inwestycji prywatnego kapitału. Jak tłumaczyli eksperci KE, rządy, np. wydając lub odnawiając koncesję na pobieranie opłat za autostradę, mogą wprowadzić wymóg, że co 100 lub 200 km ma przy niej być punkt ładowania samochodów elektrycznych. Podobnie przy pozwoleniach na budowę nowych apartamentów, biurowców czy supermarketów - dla powstających przy nich parkingów można również wprowadzić wymóg wyposażenia w specjalne punkty dla elektrycznych aut.

Ponadto zdaniem KE wprowadzenie norm w sprawie uniwersalnej wtyczki w całej UE położy kres niepewności panującej na rynku i zachęci biznes do inwestowania w nowe, ekologiczne stacje. Jeśli projekt zyska akceptację PE i państw członkowskich samochody elektryczne będą ładowane najbardziej rozpowszechnioną w Europie wtyczką typu 2.
Komisja w swojej propozycji zakłada również, że do 2020 r. w całej Europie w odstępach nie większych niż 150 km. będzie można zatankować sprężony gaz ziemny (CNG). W przypadku tych stacji, z których obecnie korzysta milion pojazdów, również mają obowiązywać jednakowe normy dotyczące końcówek. Dobrych informacji nie ma niestety dla polskich kierowców, którzy przodują w wykorzystywaniu samochodów napędzanych tradycyjnym gazem. Urzędnicy unijni uznali, że liczba stacji LPG jest już wystarczająca i nie zaproponowali żadnych działań.

KE chce za to połączenia istniejących punktów uzupełniania wodoru w sieć i standaryzacji norm, które ich dotyczą. Rozbudowana ma być też infrastruktura tankowania gazu LNG i CNG wykorzystywanego w transporcie wodnym i ciężarówkach. Do 2020 r. mają powstać odpowiednie stacje we wszystkich 139 portach żeglugi morskiej oraz co 400 km przy drogach transeuropejskiej sieci bazowej. "Innowacyjne alternatywne paliwa to środek, który na pewno pomoże zwiększyć wydajność europejskiej gospodarki pod względem zasobów, zmniejszyć jej zależność od ropy naftowej oraz przygotować sektor transportu na wyzwania XXI wieku" - przekonywał unijny komisarz ds. transportu Siim Kallas.

Europejski transport jest w 94 proc. zależny od paliw płynnych. Ponad 80 proc. z nich jest importowanych. UE chce zdywersyfikować źródła energii w transporcie nie tylko ze względu na ochronę środowiska, ale też ogromne koszty (ok. 1 miliard euro dziennie) zakupu importowanej ropy.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy