Jak działa system Red Light? Masz 2 sekundy
Blisko 45 tysięcy wykroczeń ujawniły w ubiegłym roku kamery rejestrujące przejazd przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Obecnie takie urządzenia pracują już na 41 skrzyżowaniach w Polsce. Wokół ich działania narosło wiele mitów. Sprawdziliśmy, ile czasu mają kierowcy na bezpieczne opuszczenie skrzyżowania, zanim system CANARD zarejestruje wykroczenie i wystawi mandat.
Spis treści:
44 978 wykroczeń zarejestrowały w ubiegłym roku wszystkie zamontowane na polskich skrzyżowaniach systemy "Red Light", które monitorują wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Obecnie takie urządzenia monitorują już 41 skrzyżowań w całym kraju.
Najbardziej "zapracowane z nich to:
- Wrocław - ul. Gądowianka, Na Ostatnim Groszu, Bystrzycka - 12 558 wykroczeń w 2023 roku,
- Bielsko-Biała - ul. Sami Stok, Warszawska, Eugeniusza Kwiatkowskiego - 5 301 wykroczeń w 2023 roku,
- Nowy Sącz - Al. Piłsudskiego, Królowej Jadwigi, Jana Kilińskiego - 4 944 wykroczenia 2023 roku
Uwaga też na przejazdach kolejowych
W ramach zakończonego niedawno programu modernizacji systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym CANARD, po raz pierwszy w Polsce tego typu rozwiązania zastosowano również na przejazdach kolejowo-drogowych. Systemy (wszystkie są aktywne) zamontowano na ul. Szczecińskiej i ul. Średzkiej we Wrocławiu, na ul. Cyrulików w warszawskim Rembertowie oraz w Radomsku w woj. łódzkim.
Wjeżdżasz na czerwonym? Ile czasu, by uniknąć mandatu
Wokół działania systemu "Red Light" narosło wiele miejskich legend i mitów. Kierowcy często skarżą się np., że objęcie skrzyżowania tego typu monitoringiem skutkuje wzrostem liczby kolizji. Przeciwnicy ich stosowania argumentują, że - w obawie przed mandatem - część kierujących "staje na hamulcu", gdy tylko światło zmieni się z zielonego na żółte. Jedna z najczęściej powtarzanych w internecie miejskich legend dotyczy czasu, jaki upływa od zapalenia się czerwonego światła na sygnalizatorze do aktywacji kamer. Na forach i profilach w serwisach społecznościowych najczęściej przeczytać można o "regule dwóch sekund". Taką zwłokę "domyślnie" ustawiać ponoć mają serwisanci i operatorzy systemu. Pojawia się jednak pytanie czy dotyczy to konkretnych lokalizacji, czy może wszystkich obsługiwanych przez CANARD urządzeń?
GITD potwierdza - masz 2 sekundy by bezpiecznie się zatrzymać
O intrygującą kierowców kwestię zapytaliśmy u źródła - w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. Co ciekawe, faktycznie udało nam się potwierdzić prawdziwość teorii o "regule dwóch sekund"
Wszystkie urządzenia systemu RedLight CANARD rejestrują wykroczenia polegające na niestosowaniu się przez kierujących do czerwonego światła, ze zwłoką dwóch sekund
Nie oznacza to oczywiście, że kierowcy mogą bezkarnie wjeżdżać na skrzyżowanie, gdy na sygnalizatorze świeci się czerwone światło. Opóźnienie w aktywacji kamer wprowadzono właśnie po to, by ci, którzy wjeżdżają za sygnalizator na żółtym świetle, mogli bezpiecznie opuścić skrzyżowanie bez narażania się na mandat.
Systemy Red Light maszynkami do zarabiania pieniędzy?
Wśród kierowców często usłyszeć też można inną teorię spiskową. Zgodnie z nią kamery specjalnie ustawiane są w miejscach, gdzie zielone światło świeci się zbyt krótko, dzięki czemu system Red Light ma być "maszynką do zarabiania pieniędzy i łatania budżetu". Problem w tym, że obsługująca kamery Inspekcja Transportu Drogowego nie odpowiada za ustawienia pracy sygnalizatorów. GITD nie ustawia czasu trwania wyświetlania sygnałów świetlnych ani nie ma dostępu do oprogramowania dotyczącego poszczególnych faz. Za działanie sygnalizacji świetlnej odpowiada wyłącznie zarządca drogi - to od jego decyzji zależy, jak długo nadawane będą poszczególne sygnały. Wypada też wiedzieć, że żadna z pracujących w Polsce kamer systemu Red Light nie jest podłączona do sterownika sygnalizacji świetlnej. Działają z wykorzystaniem wideodetekcji i na jej podstawie odczytywany jest aktualnie wyświetlany sygnał oraz następuje rejestracja przebiegu zdarzenia.
To nie polowanie na kierowców. System musi być transparentny
Na usprawiedliwienie zmotoryzowanych trzeba jednak dodać, że - rzeczywiście - jeszcze do niedawna kierowcy mogli odnosić wrażenie, że padają ofiarą "polowania". Na mandatach wystawianych przez GITD nie było np. informacji o czasie, w jakim emitowany był na sygnalizatorze sygnał czerwony. Obecnie na każdym mandacie z systemu Red Light znajdziemy - wyrażony w sekundach - czas, jaki upłynął od wykrycia przez detektory systemu zapalenia się czerwonego światła, do momentu wykonania zdjęcia.
Jak przekonuje w rozmowie z Interią Wojciech Król z GITD - zmiany w tym zakresie wprowadzono właśnie po to, by kierowcy mieli poczucie pełnej transparentności i nie czuli się "ofiarami" systemu. Mówiąc wprost - nie trzeba obawiać się sytuacji, gdy np. - po wjeździe na skrzyżowanie - "zniknie" sygnał wyświetlany chociażby przez "zieloną strzałkę" czy światło pomarańczowe zmieni się na czerwone.