Isdera jak Izera. Elektryczne cudo z Niemiec trafiło na złomowisko historii
Kiedyś budziła respekt, dziś walczy o przetrwanie. Isdera – marka znana fanom motoryzacyjnych egzotyków – ogłosiła niewypłacalność. To smutny epilog historii firmy, która powstała z pasji do inżynierii i designu, a zakończyła swój bieg w cieniu problemów finansowych i nieudanego mariażu z chińskim rynkiem.

W 1969 r. Eberhard Schulz, inżyniera i stylista, zbudował we własnym garażu samochód, którym pojechał do siedzib Porsche i Mercedesa by szukać pracy. Z sukcesem. Od 1970 r, pracował w dziale projektowym Porsche, a pod koniec lat 70. pracował nad koncepcyjnym Mercedesem CW311.
W 1982 r. stworzył własną markę - Isdera od Ingenieurbuero fuer Styling, Design und Racing. Jej pierwszym dziełem był Isdera Spyder, bazująca na wspomnianym koncepcie Mercedesa. Ale to model Imperator 108i z 1984 roku zapisał się na stałe w historii. Samochód wyglądał jak żywcem wyjęty z deski kreślarskiej projektanta z wizją - z bocznymi wlotami powietrza, charakterystycznym lusterkiem wstecznym nad przednią szybą i silnikiem V8 Mercedesa.
Każdy egzemplarz powstawał przez około rok, a cała produkcja liczyła zaledwie kilkadziesiąt sztuk. Dziś to biały kruk, osiągający wysokie ceny na aukcjach kolekcjonerskich.
W 1993 r. na rynek trafił kolejny wyjątkowy model - Isdera Commendatore 112i. Miał wiele zaawansowanych i unikalnych rozwiązań, takich jak dwa zestawy drzwi typu gullwing (unoszonych do góry) oraz automatycznie wysuwany hamulec aerodynamiczny. Commendatore 112i przyspieszał od 0 do 100 km/h w 4,0 sekundy i osiągał prędkość maksymalną 342 km/h. Samochód napędzany był umieszczonym centralnie silnikiem V12 o pojemności 6,0 litra i mocy 408 KM, pochodzącym od Mercedesa, współpracującym z 6-biegową manualną skrzynią biegów. Z powodu trudności finansowych, firma była w stanie zbudować wyłącznie jeden egzemplarz.

Powrót legendy - Isdera Commendatore GT
W 2018 roku światło dzienne ujrzał projekt, który miał być triumfalnym powrotem Isdery. Na targach Auto China w Pekinie zaprezentowano model Isdera Commendatore GT - w pełni elektryczny supersamochód, opracowany przy wsparciu chińskiego koncernu WM Motor.

Nowy model nawiązywał nazwą do legendarnego Commendatore 112i., ale był zupełnie nową konstrukcją. Tym razem nie chodziło już o brutalny samochód V12 z ręczną skrzynią biegów i skrzydłowymi drzwiami. Commendatore GT był luksusowym grand tourerem o futurystycznej sylwetce, czterech miejscach i elektrycznym napędzie.
Dane techniczne Commendatore GT:
- Napęd: elektryczny, na cztery koła
- Moc systemowa: 804 KM (2 silniki elektryczne)
- Przyspieszenie 0-100 km/h: 3,8 s
- Prędkość maksymalna: 302 km/h
- Zasięg WLTP: około 500 km
- Bateria: 105 kWh
Samochód został pokazany jako gotowy do produkcji, z wnętrzem pełnym ekranów, luksusowych wykończeń i rozwiązań rodem z aut koncepcyjnych.
Zderzenie z rzeczywistością
Commendatore GT miał otworzyć nowy rozdział w historii marki. Projekt powstał z udziałem chińskiego kapitału i był częścią szerzej zakrojonej współpracy z WM Motor - firmą rozwijającą własne samochody elektryczne na rynek masowy. Isdera miała być marką flagową, reprezentacyjną, mającą przynieść splendor i innowacyjność.
Niestety, z zapowiedzi nic nie wyszło. Commendatore GT nie trafił do Europy. Po 2018 roku Isdera praktycznie zniknęła z radarów, a pandemia i załamanie koniunktury na chińskim rynku startupów EV przypieczętowały jej los.
Obecnie sąd w Saarbrücken rozpoczął postępowanie upadłościowe. Jak informują niemieckie media, firma nie widzi realnych szans na kontynuowanie działalności i nie posiada wystarczającego majątku, by spłacić zobowiązania. Trwa formalna likwidacja spółki.
Choć mało kto słyszał o Isderze poza kręgiem pasjonatów, marka odegrała ważną rolę w historii motoryzacyjnej Europy - jako jedna z ostatnich, które wierzyły, że pasja, rzemiosło i ekstrawagancja mogą przetrwać w świecie zdominowanym przez korporacje. Jak się okazuje - to nie wystarczy, nawet jeśli ma się do dyspozycji finansowanie z Chin.