Formuła 1 - Rosberg wciąż niepokonany w tym sezonie
Niemiec Nico Rosberg (Mercedes GP) wygrał trzecią edycję wyścigu o Grand Prix Rosji w Soczi i po czterech eliminacjach prowadzi w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata Formuły 1 z kompletem zwycięstw. Drugi był jego kolega z drużyny Brytyjczyk Lewis Hamilton.
Rosberg ruszył z pole position i nie dał sobie ani na chwilę odebrać prowadzenia. Broniący tytułu Hamilton, który triumfował w rozgrywanym od 2014 roku wyścigu w Soczi w poprzednich dwóch latach, startował z 10. pozycji, ale szybko przebił się na podium.
Niewiele brakowało, a Brytyjczyk musiałby startować z alei serwisowej, jednak mechanicy w porę zdążyli usunąć usterkę jednostki napędowej. Przyczyniły się do tego części przywiezione w ostatniej chwili specjalnie do tego celu wynajętym samolotem.
Rosberg wygrał po raz siódmy z rzędu, wliczając trzy wyścigi poprzedniego sezonu. To druga najdłuższa passa w historii - dziewięć razy z rzędu udało się zwyciężyć przed trzema laty Vettelowi oraz w połowie XX wieku Włochowi Alberto Ascariemu.
Na pierwszym okrążeniu doszło do kilku kolizji. Jedna z nich wyeliminowała z zawodów czterokrotnego mistrza świata Niemca Sebastiana Vettela (Ferrari). Sędziowie ukarali później winnego tego zdarzenia Rosjanina Daniiła Kwiata (Red Bull) 10-sekundowym przymusowym postojem w alei serwisowej.
"To nie jest tak, że nie lubię Kwiata. Po prostu uważam, że popełnił błąd, podobnie jak dwa tygodnie temu. To nie była moja wina, nie zrobiłbym niczego inaczej" - zapewnił Vettel w rozmowie z BBC Radio 5.
W poprzedniej rundzie w Chinach również doszło do incydentu z udziałem Niemca i Kwiata, ale ostatecznie obaj ukończyli zawody na podium. Przed dekoracją doszło między nimi do nieznacznego spięcia - 28-letni Vettel miał pretensje do sześć lat młodszego rywala i przestrzegał go, aby jeździł ostrożniej.
Jeszcze przed pojawieniem się na torze w Soczi samochodu bezpieczeństwa, chaos na pierwszym okrążeniu wykorzystał Hamilton. Startował z 10. miejsca, ponieważ przed trzecią serią kwalifikacji posłuszeństwa odmówił mu silnik, i szybko awansował na piątą pozycję, a na półmetku był już drugi. Kolegi z drużyny nie zdołał jednak dogonić.
W niedzielę minęły dokładnie 22 lata od tragicznego wypadku Ayrtona Senny. Słynny Brazylijczyk prowadził w wyścigu o GP San Marino w 1994 roku, ale w pewnym momencie stracił panowanie nad bolidem i uderzył w betonową bandę. Miał 34 lata. Po raz pierwszy od dnia jego śmierci 1 maja przypadł w niedzielę, w którą odbywa się rywalizacja MŚ Formuły 1.