Filmik z kamerki wrzucasz do sieci? Lepiej uważaj

Rosnąca popularność samochodowych kamer pozwalających rejestrować to, co dzieje się bezpośrednio przed pojazdem sprawiła, że w internecie zaroiło się od nagrań prezentujących niebezpieczne sytuacje drogowe.

Nagrywać można właściwie wszystko, ale dalej jest gorzej
Nagrywać można właściwie wszystko, ale dalej jest gorzejDamian KlamkaEast News

Jak na sprawę ich publikacji zapatruje się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO)? Co grozi kierowcy za opublikowanie tego rodzaju nagrania w sieci?

Jak wyjaśnia dyrektor zespołu prasowego GIODO - Małgorzata Kałużyńska-Jasak - zmiany w ustawie o ochronie danych osobowych obowiązują od 1 stycznia 2015 r. i zostały wprowadzone razem z ustawą o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej.

W polskim porządku prawnym brak jest całościowego podejścia do kwestii instalowania kamer i wykorzystywania zarejestrowanych nimi obrazów. Istnieją jedynie przepisy branżowe, które zezwalają określonym podmiotom na stosowanie monitoringu, jak np. organizatorom imprez masowych, strażnikom gminnym czy funkcjonariuszom Służby Celnej.

Dlatego Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, biorąc pod uwagę fakt, że monitoring bywa coraz powszechniej wykorzystywany przez różne podmioty, od kilku lat zabiega o pilne uchwalenie osobnej ustawy regulującej te kwestie.

Żaden przepis ustawy o ochronie danych osobowych nie odnosi się wprost do przetwarzania danych wizualnych i dźwiękowych. Samo zainstalowanie przez osoby prywatne kamery np. w samochodzie czy na motorze i filmowanie podczas jazdy nie jest zabronione. Dopóki filmy kręcimy na własny, prywatny użytek, by oglądać je samemu lub z rodziną bądź znajomymi, ustawa o ochronie danych osobowych nie ma zastosowania. Zgodnie z jej przepisami, takie działanie traktuje się jako przetwarzanie danych wyłącznie w celach osobistych i jest wyłączone spod jej obowiązywania. Podobny przykład przetwarzania danych osobowych, do którego ustawy się nie stosuje, to choćby kręcenie filmu z wakacji.

Problemy zaczynają się wówczas, gdy nagranie takie zostanie wykorzystane w innych celach. W opinii Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO), w sytuacji, gdy na nagraniu bądź zdjęciu, które zrobiliśmy na swój użytek, pojawi się materiał, który może stać się dowodem popełnienia wykroczenia bądź przestępstwa, to nie tylko możemy, ale wręcz musimy przekazać tego typu informacje policji lub organom ścigania.

Gorzej jeżeli sami postanawiamy "wymierzać sprawiedliwość" i umieszczamy np. w internecie lub w inny sposób rozpropagowujemy zdjęcia czy filmy, które nagraliśmy. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych przestrzega, że z żadnym filmem, który nagramy, czy to kamerą umieszczoną w samochodzie, czy na plaży, czy podczas wycieczek, nie możemy zrobić wszystkiego, na co mamy ochotę. Na takich filmach występujemy bowiem nie tylko my i osoby, które ewentualnie się na to zgodziły, ale również osoby postronne. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że niektóre z nich mogą nie życzyć sobie, żebyśmy te nagrania upowszechniali. Należy pamiętać, że jeśli zaczynamy udostępniać wizerunek osób trzecich, to wpadamy nie tylko w reżim ustawy o ochronie danych osobowych, ale przede wszystkim w reżim kodeksu cywilnego.

Publikując nagranie z samochodowej kamery narażamy się przede wszystkim na odpowiedzialność z tytułu naruszenia dóbr osobistych. W myśl art. 23 kodeksu cywilnego, dobra osobiste człowieka, jak w szczególności cześć, wizerunek, pozostają pod ochroną prawa cywilnego, niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać dopełnienia czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny, a jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego została wyrządzona szkoda majątkowa, poszkodowany może żądać jej naprawienia na zasadach ogólnych.

Należy jednak zauważyć, że zgodnie z art. 24 § 3 kodeksu cywilnego, przepisy powyższe nie uchybiają uprawnieniom przewidzianym w innych przepisach, co oznacza, że osoba, która wniosła sprawę do sądu z tytułu naruszenia dóbr osobistych, może jednocześnie korzystać z uprawnień wynikających z innych przepisów, np. ustawy o ochronie danych osobowych i wnieść skargę do GIODO z tytułu bezprawnego przetwarzania jej danych osobowych.

Przy upublicznianiu nagrań pod uwagę brać także należy przepisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zwłaszcza jej art. 81 ust. 1, który stanowi, że rozpowszechnianie wizerunku wymaga zgody osoby na nim przedstawionej.

Dopóki filmy kręcimy na własny, prywatny użytek, ustawa o ochronie danych osobowych nie ma zastosowania. Takie działanie traktuje się bowiem jako przetwarzanie danych wyłącznie w celach osobistych, które zgodnie z art. 3a ust. 1 pkt 1, jest wyłączone spod jej obowiązywania. Nie ma więc obowiązku rejestrowania nagrań wykorzystywanych "na własny użytek" u GIODO.

Problemy mogą zacząć się wówczas, gdy nagranie z samochodowej kamery wykorzystamy np. jako dowód w sprawie sądowej w związku z kolizją. Doktryna jest jednak w tym względzie podzielona co do tego, czy w takiej sytuacji wykroczymy poza cel osobisty, co oznaczałoby konieczność wypełnienia obowiązków związanych chociażby ze zgłoszeniem zbioru danych osobowych do rejestracji GIODO.

Niektórzy eksperci, jak np. mecenas Arwid Mednis czy mecenas Paweł Litwiński, traktują cel osobisty nieco szerzej, uznając, że jeśli to osoba nagrywająca byłaby stroną postępowania, to można by uznać, że nadal chodzi o cel osobisty. Jeśli jednak nagranie miałoby być przekazane innej osobie, żeby wykorzystała je w swojej sprawie, to raczej należałoby uznać, że jest to wykroczenie poza ten cel. Sprawa nie jest więc oczywista, lecz jak dotąd nie była przedmiotem postępowania prowadzonego przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Stosownie do treści art. 6 ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, za dane osobowe uważa się wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby fizycznej. Zgodnie z art. 6 ust. 3 ustawy o ochronie danych osobowych, informacji nie uważa się za umożliwiającą określenie tożsamości osoby, jeżeli wymagałoby to nadmiernych kosztów, czasu lub działań. Doktryna odnosi się do powyższej kwestii w następujący sposób: "Wprawdzie z reguły numery rejestracyjne samochodów (...) nie będą danymi osobowymi, jednak wówczas, gdy administrator danych może bez nadmiernych nakładów powiązać typy informacji z określoną osobą fizyczną, to będą one miały charakter danych osobowych" (Ustawa o ochronie danych osobowych Komentarz Wzory pism i przepisy, Andrzej Drozd, Warszawa 2008 Wydawnictwo Prawnicze LexisNexis, s. 52-53). To, czy w konkretnym przypadku informacje będą danymi osobowymi, należy rozważać indywidualnie.

Biorąc pod uwagę powyższe wyjaśnienia, wskazać należy, że publikacja zdjęć pojazdów, zwłaszcza z widoczną tablicą rejestracyjną, w pewnych sytuacjach może prowadzić do identyfikacji osoby fizycznej. Tym samym można uznać, że działanie takie stanowi przetwarzanie danych osobowych w rozumieniu ustawy o ochronie danych osobowych. W związku z tym to tzw. administrator danych (czyli podmiot decydujący o celach i środkach przetwarzania danych osobowych), musi każdorazowo przeanalizować, czy przetwarzane przez niego informacje, np. w postaci zdjęć pojazdów (także z zasłoniętymi tablicami rejestracyjnymi), mogą w określonych okolicznościach stać się informacjami, które można zaliczyć do danych osobowych.

Najistotniejsze jest bowiem to, czy na podstawie nagrania jesteśmy w stanie zidentyfikować osobę, np. dlatego, że ma charakterystyczny samochód albo dlatego, że znajduje się on w konkretnym miejscu. Jeśli będą to dane osobowe, to ich administrator, biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy prawa, w tym ustawy o ochronie danych osobowych, musi rozważyć, czy ma prawo do ich przetwarzania (np. publikowania).

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas