Drogie auto? Wysoki mandat!

Kwestia karania za wykroczenia w ruchu drogowym zawsze jest dyskusyjna. Jedni uważają, że należy bezwzględnie i wysoko karać za wszystko, innym marzy się chyba wolna amerykanka - brak kar i ratuj się kto może.

article cover
Informacja prasowa (moto)

Zupełnie odrębnym problemem są wielokrotnie poruszane problemy z bezsensownymi ograniczeniami, głupim oznakowaniem czy błędami konstrukcyjnymi drogi, które drogowcy rozwiązują w jeden tylko sposób - ograniczeniem prędkości.

W gruncie rzeczy wydaje się, że nie ma jednego dobrego rozwiązania, ale bezspornym wydaje się, że to mandaty karne hamują wielu kierowców przed nadmiernym szaleństwem na drogach. Pytanie tylko czy mandaty powinny być zależne tylko od wykroczenia?

Na pozór tak. Ale zastanówmy się jaki jest cel karania mandatem. Moim zdaniem jednym z celów jest powstrzymanie kierowcy przed popełnianiem takiego wykroczenie w przyszłości. Więc mandat karny w wysokości powiedzmy 500 zł będzie bardzo dotkliwą karą dla posiadacza kilkunastoletniego malucha - będzie to niemal równowartość samochodu. Ale dla posiadacza nowego auta o wartości powiedzmy 100 000 zł kwota ta będzie znaczyła zupełnie coś innego.

Nie musze dodawać, że są i tacy (dodajmy, że nic do nich nie mam) którzy posiadają auta jeszcze droższe a 500 zł jest kwotą zupełnie nieznaczącą.

Ktoś zapyta jak ustalać wartość auta na drodze - kiedy trzeba kierowcę po prostu ukarać za wykroczenie. No to oczywiście jest problem i tu widzę pewne - z całą pewnością niedoskonałe - rozwiązanie.

Informacja prasowa (moto)

Tak już jest, że zwykle w większych, droższych autach silniki mają większą pojemność. Proponuję więc wprowadzić do taryfikatora mandatów mnożnik zależny od pojemności silnika wyrażonej w litrach.

Sposób działania byłby bardzo prosty. Wykroczenie wycenione na 200 jednostek dla właściciela malucha oznaczałoby mandat 130 zł (200x0,65) ale dla posiadacza Jeepa z silnikiem 3,7l - 740 zł. (200x3,7).

Informacja prasowa (moto)

Wierzcie mi Państwo - stojące np. na trawniku obok siebie samochody tak samo niszczą trawnik, ale taki sam mandat dla ich kierowców znaczy coś innego. Dla tego biedniejszego będzie nauczką, ale dla tego który dysponuje odpowiednio grubym portfelem może być zupełnie nieznaczącym incydentem.

I dodam, że punkty karne tego problemu wcale nie rozwiązują. Poddaje pomysł pod rozwagę i zrzekam się praw autorskich. Pozdrawiam Robert

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas