Donald Trump nie podniesie ceł na samochody europejskie. Przynajmniej na razie
Donald Trump kolejny raz zmienił zdanie i 1 czerwca nie wprowadzi 50-procentowych ceł na towary z Unii Europejskiej. Przynajmniej na razie.

W skrócie
- Donald Trump ponownie zmienił stanowisko, wstrzymując wprowadzenie 50-procentowych ceł na towary z Unii Europejskiej, które miały wejść w życie 1 czerwca.
- Obecnie obowiązują podwyższone cła na samochody oraz części samochodowe importowane z UE, natomiast Wielka Brytania wynegocjowała niższą stawkę.
- UE prowadzi trudne negocjacje z USA i grozi nałożeniem własnych ceł, a ostateczna decyzja w sprawie nowych ceł została przesunięta na 9 lipca.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Nie kończy się epopeja z amerykańskimi cłami na towary z Europy. Na początku kwietnia Donald Trump obłożył wszystkie towary importowane do USA, niezależnie od miejsca wyprodukowania, nowymi cłami w wysokości 25 proc. Dla samochodów wyprodukowanych w Unii Europejskiej oznaczało to 10-krotną podwyżkę, wcześniej stawka wynosiła 2,5 proc.
Donald Trump wywołał wojnę celną
W połowie kwietnia, gdy inwestorzy giełdowi w USA byli już bliscy paniki, a ryzyko recesji było coraz większe, Trump zdecydowaną większość tych ceł zawiesił i rozpoczął negocjacje. Jednak cła na samochody nie zostały wówczas zawieszone, co wywołało spore perturbacje w handlu, część firm wręcz wstrzymała eksport do USA.
Co więcej, od początku maja weszły w życie kolejne cła w wysokości 25 proc, którym objęto części samochodowe.
USA porozumiały się z Wielką Brytanią
Obecnie samochody wyprodukowane w krajach Unii Europejskiej są objęte cłem w wysokości 27,5 proc (nowa stawka została dodana do starej). Trump porozumiał się jedynie z Wielką Brytanią, zgodnie z zawartą umową, stawkę celną obniżono do 10 proc. Co prawda będzie ona dotyczyć tylko tylko 100 tys. samochodów rocznie, ale tyle mniej więcej wynosi całościowy eksport z Wielkiej Brytanii.
Unia Europejska nie ugięła się przed Trumpem
Natomiast negocjacje z Unią Europejską już tak łatwo nie poszły. Unia jest znacznie większym i mocniejszym rynkiem niż osamotniona Wielka Brytania, dlatego nie zamierzała się ugiąć przed żądaniami Trumpa. UE m.in. zagroziła, że nałoży cła na import ze Stanów Zjednoczonych, obejmujący samochody i samoloty, o wartości 95 miliardów euro, jeśli negocjacje nie zakończą się porozumieniem. KE zapowiedziała również, że skieruje skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
W efekcie w piątek amerykański prezydent ogłosił, że rozmowy z Unią Europejską nie postępują, więc dobrym pomysłem będzie nałożenie ceł w wysokości 50 proc, co miało nastąpić 1 czerwca.
Miały być nowe cła od 1 czerwca, ale nie będzie
Ale nie nastąpi. W niedzielę wieczorem przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen napisała na platformie X, że odbyła "dobrą" telefoniczną rozmowę z Trumpem, dzięki czemu 50-procentowe cła nie wejdą w życie przynajmniej do 9 lipca. Do tej pory obie strony mają czas na wypracowanie porozumienia.
"Europa jest gotowa, aby szybko i zdecydowanie ruszyć do przodu w negocjacjach. Aby osiągnąć dobre porozumienie, mamy czas do 9 lipca" - napisała na X von der Leyen.
Informacje strony europejskiej potwierdził Trump. "Odebrałem dziś telefon od Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, z prośbą o przedłużenie terminu 1 czerwca na 50 proc. cła w odniesieniu do handlu i Unii Europejskiej. Zgodziłem się na przedłużenie - do 9 lipca 2025 r. - miałem zaszczyt to zrobić" - napisał Trump na swoim portalu społecznościowym. "Przewodnicząca Komisji powiedziała, że rozmowy rozpoczną się szybko" - dodał.
9 lipca upływa również termin zawieszenia 20-procentowych ceł na towary z Unii Europejskiej inne niż samochody.