Dobitne słowa znanego dziennikarza do jeżdżących "szybko, ale bezpiecznie"

Wypadek, w którym brał udział, kilkanaście lat temu wstrząsnął opinią publiczną i zakończył jego karierę w mediach. Maciej Zientarski opublikował film, w którym padają ważne słowa skierowane do kierowców lekceważących przepisy.

Do tej tragedii doszło w 2008 r., ale wiele osób wciąż o niej pamięta. Na ulicy Puławskiej w Warszawie roztrzaskało się Ferrari, które wcześniej poruszało się z prędkością ok 200 km/h. Autem jechali Maciej Zientarski i dziennikarz Super Expressu Jarosław Zabiega. 

Zabiega zginął, Zientarski stracił zdrowie

Na skutek odniesionych obrażeń, Jarosław Zabiega zmarł, a Maciej Zientarski tygodniami walczył o życie. Nie pamiętał jak doszło do wypadku ani kto prowadził samochód. W 2013 r. sąd zdecydował, że to on siedział za kierownicą i był winnym tego zdarzenia. Wyrokiem sądu dziennikarz stracił prawo do prowadzenia pojazdów mechanicznych na 8 lat i został skazany na 3 lata pozbawienia wolności. Z czasem wyrok skrócono do 2 lat.

Reklama

Zientarski ze skutkami wypadku mierzy się do dziś

Niemal 15 lat po zdarzeniu wciąż nie odzyskał pełnej sprawności. Nie był w stanie wrócić do wykonywanego wcześniej zawodu, ale wciąż zajmuje się motoryzacją. Od lat prowadzi kanał na Youtube. Niedawno zaczął też publikować treści na TikToku. To tam opublikował m.in. ten film:

To przypomnienie materiału, który 3 lata temu pojawił się na Youtube. Maciej Zientarski podając własny przykład próbuje w nim uświadomić kierowców, że czasem wystarczy jedna chwila, by stracić wszystko, na co wcześniej pracowało się przez całe życie. Trudno się z tym nie zgodzić. Niestety zdarzenia z polskich dróg, o których regularnie piszemy, zdają się sugerować, że polscy kierowcy wolą przekonać się o tym na własnej skórze.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy