Czeski film z fotoradarem

Fotoradar za 30 tys. euro, który miał być postrachem piratów drogowych w Łodzi, nie zrobił ani jednego zdjęcia. Popsuł się, zanim skierowano go na ulice Łodzi. Wysiadł ciekłokrystaliczny wyświetlacz monitora - ujawnia "Dziennik Łódzki".

Fotoradar za 30 tys. euro, który miał być  postrachem piratów drogowych w Łodzi, nie zrobił ani jednego  zdjęcia. Popsuł się, zanim skierowano go na ulice Łodzi. Wysiadł  ciekłokrystaliczny wyświetlacz monitora - ujawnia "Dziennik Łódzki".

Urządzenie najnowszej generacji wyprodukowała firma z Czech. W Łodzi zaprezentowano je w ubiegły czwartek. W piątek przez kilka godzin szkolono policjantów z drogówki, a od poniedziałku fotoradar miał działać na ulicach. Nie działa, bo firma prezentująca czeski cud techniki zabrała samochód z fotoradarem do naprawy - informuje "Dziennik Łódzki".

"Uszkodzenie udało się już usunąć" - mówi importer fotoradaru Jan Kielian. Na początku sierpnia ford mondeo z kamerą wróci do Łodzi - pisze "Dziennik Łódzki".

Zobacz ostatnie wydanie naszego biuletynu.

Reklama

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: firma | fotoradar | dziennik | film | Czechy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy