Cywil zaproponował drogówce pomoc. Reakcja policji bezbłędna

78-letni pasażer miejskiego autobusu w Krakowie szarpał za włosy dziewczynę, która nie ustąpiła mu miejsca. Sprawą zajęła się policja. Krewki senior usłyszał zarzut uszkodzenia ciała, naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia. Dostało mu się też od internautów, zapewne zirytowanych nieustannym narzekaniem na młode pokolenie, które rzekomo ma cechować się kompletnym brakiem kultury. Jak widać, od skłonności do agresywnych zachować nie są wolni również emeryci. Okazuje się zresztą, że starsi miewają problemy nawet wtedy, gdy chcą dać młodzieży przykład właściwych manier i prospołecznych postaw.

Zacytujmy: "Wieczorem 5 lutego przy pracujących na miejscu kolizji policjantach z Adamowa zatrzymało się Volvo. Kierujący tym autem zaoferował im swoją pomoc na miejscu zdarzenia drogowego. W trakcie rozmowy funkcjonariusze zwrócili uwagę na niewyraźną mowę mężczyzny i obserwując jego zachowanie zorientowali się, że może on być pod działaniem alkoholu. Po przebadaniu alkomatem okazało się, że 62-latek miał blisko 2 promile alkoholu w organizmie."

Prawdę mówiąc nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, by jakikolwiek cywil zaproponował, jak się można domyślać zupełnie bezinteresowną, pomoc przy usuwaniu skutków kolizji drogowej. I na czym niby mogłaby ona polegać? Zepchnięcie uszkodzonych pojazdów na pobocze? Zamiecenie szkła z rozbitych szyb? Korekta gramatyczna i ortograficzna wpisu w służbowym notatniku? Policjanci prawdopodobnie też byli zaskoczeni, bowiem wdali się rozmowę z uczynnym obywatelem i dopiero w jej trakcie rozpoznali u niego stan upojenia alkoholowego.

Reklama

Warto zastanowić się na motywacją niedoszłego pomocnika drogówki. Od razu nasuwa się wytłumaczenie, że reprezentuje on całkiem pokaźną grupę osób, które po wypiciu paru głębszych chcą przytulić do serca całą ludzkość i są gotowe podzielić się z bliźnimi ostatnim kęsem i ostatnim kieliszkiem. Niewykluczone jednak, że ulegamy stereotypom. Trudno wszak wykluczyć, że postawa mężczyzny nie miała nic wspólnego z jego nietrzeźwością. Po prostu słysząc o brakach kadrowych w policji, pamiętając o ubiegłorocznym strajku włoskim w tej formacji, kierowca volvo uznał, że nie powinien stać z boku, kibicować, narzekać, lecz wesprzeć służby mundurowe czynem. Alkohol tylko go do tego ośmielił.

Kiedy funkcjonariusze odrzucili jego ofertę w postaci wkładu pracy i wsadzili naszego bohatera do radiowozu, mężczyzna nie dał za wygraną i, bynajmniej nie zrażony, zaproponował im pomoc materialną. Niestety, najwyraźniej nie został właściwie zrozumiany. Stąd posądzenie o próbę skorumpowania policjantów. Człowiek z sercem na dłoni nie ma w Polsce łatwego życia.

Ciekawe i znamienne są reakcje internautów na opisane wyżej wydarzenie...       

"Lolek": "Stary, a nieskończenie głupi. Pozazdrościł temu, co chciał kupić narkotyki od policjantów. Nie ma co się dziwić, że seniorzy tak łatwo dają się zrobić "na wnuczka" i tracą po kilkadziesiąt tysięcy złotych, a czasem nawet więcej. Starość nie radość."

"Władek": "Alkohol jednak odbiera rozum. Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości?"

"valdi": "To następny dowód na to, że Darwin albo nie do końca miał rację ze swoją teorią albo na ostatnim etapie ewolucji poszło coś nie tak... Pokażcie mi małpę, która porwałaby banan przywódcy stada, a następnie zaoferowała, że obierze mu banana ze skóry."

W kilkudziesięciu wpisach autorzy pochylają się nad stanem umysłu i naiwnością 62-letniego "staruszka". Facet na własne życzenie napytał sobie biedy, bo sam niejako oddał się w ręce policji. A mógł przecież nie zatrzymywać się, nie zagadywać mundurowych, lecz spokojnie pojechać dalej. Idiota. Nikogo natomiast nie zdziwiło i nie oburzyło, że usiadł za kierownicą samochodu z dwoma promilami alkoholu we krwi. 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy