Co dolej z ograniczeniem prędkości do 30 km/h w miastach? Jest decyzja

Nie ma zgody na ustawowe ograniczenie prędkości do 30 km/h w obszarze zabudowanym w Niemczech. Bundesrat, czyli izba wyższa niemieckiego parlamentu, odrzuciła przegłosowaną w Bundestagu reformę Prawa o ruchu drogowym, a minister transportu nie zdecydował sie na powołanie komisji mediacyjnej. Oznacza to, że wbrew zapowiadanym zmianom - lokalne władze nie dostaną wolnej ręki w sprawie ustanawiania na własnych terenach ograniczeń prędkości do 30 km/h w obszarze zabudowanym.

Ograniczenie prędkości do 30 km/h w miastach? Niemcy mówią zdecydowane "nie".
Ograniczenie prędkości do 30 km/h w miastach? Niemcy mówią zdecydowane "nie".Mariusz Gaczynski/East NewsEast News

Decyzja Rady Federalnej to cios dla aktywistów miejskich, którzy wskazywali, że ograniczenie prędkości do 30 km/h w "mieście" skutkowałoby nie tylko zmniejszeniem liczby wypadków z niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego, ale też mniejszą emisją zanieczyszczeń. Ostatecznie Bundesrat - czyli przedstawiciele wszystkich krajów związkowych - nie zgodził się jednak na taką zmianę. Przeciwnicy wprowadzenia nowego kodeksu drogowego przekonują, że nie należy osłabiać celu w postaci poprawy bezpieczeństwa drogowego dodając cele pośrednie, jak właśnie ochrona klimatu.

Nie dla 30 km/h w niemieckich miastach. Spektakularna porażka lewicy

Co ciekawe, chociaż samo głosowanie w Bundesracie odbyło się w końcu listopada 2023 roku, temat powrócił właśnie do mediów głównego nurtu. Stało się jasne, że niemiecki minister transportu - Volker Wissing - nie zdecyduje się na powołanie tzw. komisji mediacyjnej, co oznacza de facto, że ministerialny projekt zmian w przepisach trafi do kosza. Odrzucenie proponowanych zmian w kodeksie drogowym to klęska obecnego rządu i - w szczególności - lewicowej partii Zielonych. Minister środowiska Steffi Lemke z Zielonych stwierdziła, że "zmarnowano wielką szansę", dzięki której lokalny transport publiczny zostałby wzmocniony, a "rowerzyści i piesi mogliby swobodniej i bezpieczniej poruszać się po miastach".

Decyzja Bundesratu wstrząsnęła też przedstawicielami Generalnego Niemieckiego Klubu Rowerowego (ADFC), którzy ostrzegają  przed "pogorszeniem się bezpieczeństwa rowerzystów i zastojem w rozbudowie sieci ścieżek rowerowych".

30 km/h w obszarze zabudowanym. Przepustowość ważniejsza niż ideologia

W założeniach zmiany w niemieckim kodeksie drogowym dawały lokalnym władzom większą swobodę w kwestii organizacji ruchu drogowego. Miało to ułatwić wyznaczanie nowych dróg rowerowych i buspasów oraz prowadzenie swobodniejszej polityki parkingowej (w istocie - likwidacji miejsc parkingowych lub rozszerzania stref płatnego parkowania). Planowano też - pilotażowo - umożliwić wyznaczanie specjalnych pasów ruchu zarezerwowanych wyłącznie dla samochodów elektrycznych.

W proponowanych przepisach znalazł się też zapis, że lokalne władze powinny mieć możliwość sięgnięcia po środki kontroli ruchu w celu ochrony klimatu, zdrowia i rozwoju obszarów miejskich. W praktyce oznaczałoby to większą swobodę w wyznaczaniu nowych stref "tempo 30" i ich szybką ekspansję (np. możliwość łączenia ze sobą stref odległych o mniej niż 500 m). W toku dyskusji nad nowymi przepisami wielokrotnie przewijały się argumenty o tym, że nawet w przyszłości wprowadzanie nowych stref "tempo 30" musi opierać się na zasadzie proporcjonalności. Ograniczenia do 30 km/h pojawiać się mają wyłącznie w miejscach, gdzie spodziewać się można wzmożonego ruchu pieszych - np. w okolicach szkół czy placów zabaw - a same strefy nie mogą zakłócać płynności ruchu

Mały Paryż w Twoim domu
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas