Cios w polskich kierowców

Po batalii między socjalistami i Zielonymi a centroprawicą komisja ds. zatrudnienia i spraw społecznych PE przyjęła propozycję, by kierowcy pracujący na własny rachunek podlegali takim samym ograniczeniom tygodniowego czasu pracy, jak ich koledzy na etacie.

Ta drażliwa społecznie i politycznie sprawa jest kluczowa dla rzeszy polskich kierowców, pracujących na zasadzie działalności gospodarczej. Obecnie niezależni kierowcy nie podlegają rygorom dyrektywy o czasie pracy w transporcie drogowym.

Socjaliści forsujący pomysł zrównania praw i obowiązków wszystkich kierowców - w trosce o warunki ich pracy i bezpieczeństwo na drogach - wygrali stosunkiem głosów 30 do 19. Tym samym odrzucili przedstawioną przez Komisję Europejską propozycję nowelizacji dyrektywy z 2002 r. o czasie pracy w transporcie drogowym. W liberalnym duchu zakładała ona, że kierowcy samozatrudnieni nie będą objęci restrykcjami czasu pracy. Przy czym nie chodzi o czas spędzony za kierownicą, bo takie same zasady obowiązują jednych i drugich, jeśli chodzi o maksymalną liczbę godzin jazdy i minimalny czas odpoczynku. Chodzi o czas poświecony np. na załadunek czy rozładunek towaru, kontrole celne itd.

Reklama

Lewica i Zieloni cieszą się z wyniku głosowania. "To wielkie zwycięstwo bardziej socjalnej Europy - powiedziała duńska Zielona Emilie Turunen. - Wyłączenie samozatrudnionych kierowców tylko nasiliłoby problem kierowców, którzy pod presją pracodawców muszą zgadzać się na swój fałszywy status niezależnych pracowników i pracować dłużej".

Chadecka sprawozdawczyni projektu w PE, słowacka eurodeputowana Edit Bauer liczy, że wynik głosowania plenarnego przewidzianego na czerwiec będzie odwrotny niż w komisji. "Samozatrudnieni nie potrzebują ochrony sami przed sobą" - argumentowała. Zdementowała rozpowszechnianą przez adwersarzy politycznych informację, że projekt KE dopuszcza 86-godzinny tydzień pracy niezależnych kierowców. Protestowała też przeciwko wykorzystywaniu "widma polskiego hydraulika" i przedstawianiu kierowców z krajów Europy Środkowo-Wschodniej jako zagrożenia dla miejsc pracy w tym sektorze na Zachodzie.

"Jeśli nie uwzględnimy kierowców pracujących na własny rachunek, będziemy mieli system podwójnego czasu pracy, co może prowadzić do nieuczciwej konkurencji i plagi fikcyjnych kierowców pracujących na własny rachunek, ponieważ takie rozwiązanie będzie najbardziej dochodowe dla właścicieli firm: długie godziny pracy kierowców, niskie koszty i brak zobowiązań socjalnych" - powiedział brytyjski socjalista Stephen Hughes.

Sprawozdawczyni uważa, że nowelizacja dyrektywy w formie proponowanej przez KE rozwiąże najważniejszy problem: będą jej podlegać "fałszywi" samozatrudnieni kierowcy, czyli tacy, którzy co prawda mają własną działalność gospodarczą, ale świadczą stale usługi na rzecz tego samego przewoźnika i nie mają prawa pracować gdzie indziej. Chodzi o to, by przysługiwała im taka sama ochrona socjalna, jak kierowcom zatrudnionym na etacie. Co innego faktycznie niezależni kierowcy, którzy powinni mieć prawo do samodzielnego określania swojego wymiaru pracy.

Za takim rozwiązaniem, popieranym przez chadeków i liberałów, opowiedzieli się też wcześniej ministrowie transportu 27 krajów UE, sprzeciwiając się "komplikowaniu życia" tym kierowcom, którzy rzeczywiście pracują na własny rachunek.

Szansą na odrzucenie zmian jest jeszcze głosowanie na sesji plenarnej, ale mobilizacja po stronie Francji i Niemiec jest tak wielka, że istnieje poważne zagrożenie, iż na kierowców pracujących na własny rachunek zostaną nałożone takie same ograniczenia czasu pracy, jak na zatrudnianych przez firmy spedycyjne. Zdaniem eurodeputowanej Danuty Jazłowieckiej, dla polskich kierowców oznacza to ograniczenie rozwoju firm i zmniejszenie ich konkurencyjności.

Kierowcy z Francji, którzy przyjechali manifestować do Brukseli, mówią z kolei: - Polacy zabierają nam pracę, trzeba z tym skończyć. Argumentują, że jeżeli samozatrudniający się kierowcy będą mogli jeździć dłużej, to na drogach będzie jeszcze więcej wypadków powodowanych przemęczeniem. To chybiona argumentacja, gdyż jak wiadomo dozwolony czas jazdy jest taki sam dla wszystkich, niezależnie od formy zatrudnienia.

INTERIA.PL/RMF/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Parlament Europejski | polscy kierowcy | kierowcy | cios
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy