BMW testuje nową funkcjonalność. Kibice piłki nożnej ją pokochają

Bawarczycy szukają sposobów na uprzyjemnienie czasu klientom, który muszą w autach siedzieć, a nie mogą nimi jechać. Do gierek dołączają meczyki.

BMW ogłosiło, że we współpracy z DFL Deutsche Fußball Liga udostępni klientom treści z Bundesligi do oglądania na ekranie systemu multimedialnego. Rozwiązanie to testowo wprowadza do serii 7 i póki co tylko w Niemczech, ale z czasem ma być ono dostępne również w innych krajach Europy, w Ameryce oraz w Azji. 

BMW serii 7 - najlepsze na postoju

Przyznam, że chwilę mi zajęło dotarcie do tego, jakiemu posiadaczowi serii 7 mogłoby się przydać to rozwiązanie. Rozwiązanie, które działa wyłącznie na postoju i jest dostępne wyłącznie na ekranie systemu multimedialnego, a nie na genialnym, wielkim monitorze dla pasażerów siedzących z tyłu. Wydawało mi się, że jak ktoś jeździ samochodem tej klasy, to ma lepsze warunki do oglądania meczu niż ekran w aucie. I trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której taki kierowca robi sobie dwugodzinną przerwę w podróży żeby obejrzeć mecz.

Reklama

Z pomocą przyszli mi koledzy z redakcji. Przypomnieli, że seria 7 dostępna jest w wersji elektrycznej. A korzystającym z samochodów elektrycznych zdarza się spędzać czas w aucie na postoju - gdy ładują swoje samochody, albo czekają w kolejce do ładowarki. Być może to właśnie dla nich przygotowano to rozwiązanie. Stoisz, czekasz - odpalasz aplikację niemieckiej ligi piłki nożnej i nawet jeśli ekran z obrazem nie jest przesadnie wielki, to rozkoszujesz się dźwiękami stadionu, dobiegającymi z całego mnóstwa otaczających cię głośników. To zdaje się mieć sens, choć gdyby podczas ładowania można było oglądać to samo na ekranie z tyłu - byłoby jeszcze sensowniej.

A jak kogoś nie interesuje piłka nożna, to może pograć w gry

W październiku BMW poinformowało o wprowadzeniu usługi AirConsole, która pozwala na korzystanie ze smartfona jako pada i granie na ekranie systemu multimedialnego. Szkoda, że nie z kierownicy.

Mówiąc krótko - producenci dzielnie starają się zwalczać problemy, które pojawiły się wraz z popularyzacją elektromobilności. Szukają praktycznych sposobów na przekonanie klientów, że stanie przy ładowarką niekoniecznie musi być kompletną stratą czasu. Albo dla taksówkarzy, którzy czekają na kolejny kurs. Albo kierowców ministrów i prezesów, którzy wieczorami muszą być w gotowości czekając, aż ich pryncypałowie skończą jakieś bardzo ważne rzeczy i dadzą się odwieźć do domu. Albo mężom, których żony wciąż mają pretensję, że marnują czas na oglądanie tych 22 przepłaconych głupków, co biegają za nadmuchanym balonem. No nie, przepraszam, jednak pomysł BMW ma głębszy sens. 

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama