Bentley chce być jak Porsche. Czy mu się uda?

Chociaż Porsche ma się dziś lepiej niż kiedykolwiek, kilkukrotnie niewiele brakowało, by legendarna marka zniknęła z motoryzacyjnej mapy świata.

Czy tak wyglądać będzie nowy bentley
Czy tak wyglądać będzie nowy bentleyInformacja prasowa (moto)

W latach siedemdziesiątych kluczem do przetrwania okazał się zbudowany "po kosztach" model 924, który bazował na rozwiązaniach technicznych stosowanych w dostawczych volkswagenach.

W 2002 roku w ofercie Porsche pojawiło się kolejne auto opracowane w ścisłej współpracy z Volkswagenem - uterenowiony model cayenne. Początkowo zarząd Porsche nie był pełen obaw, w jaki sposób klienci marki przyjmą kolejny model, którego techniczny bliźniak - tuareg - dostępny jest na rynku w zdecydowanie niższej cenie. Wkrótce po rozpoczęciu sprzedaży, było jednak jasne, że porsche w wersji SUV okazało się prawdziwym hitem.

W obu przypadkach kluczem do sukcesu okazała się ścisła, pozwalająca ograniczyć koszty, współpraca oraz wprowadzenie do oferty modelu skierowanego do nowej grupy nabywców. Strategia zastosowana przez Porsche przyniosła tak dobre rezultaty, że zarząd Volkswagena postanowił powtórzyć ją również w przypadku innej należącej do niemieckiego giganta marki - Bentleya.

Szef brytyjskiego producenta - Wolfgang Durheimer - który w koncernie VW odpowiada również m.in. za Bugatti, zdradził niedawno, że w ofercie inżynierowie i styliści Bentleya pracują właśnie nad zupełnie nowym pojazdem. Już za dwa lata w salonach brytyjskiej marki pojawić ma się nowe auto segmentu SUV.

Samochód ma być budowany w oparciu o "mocno zmodyfikowaną" płytę podłogową nowego porsche Cayenne. Jest bardzo prawdopodobne, że klienci będą mogli zdecydować się na pojazd z napędem hybrydowym, można się też spodziewać, że pod maskę nowego modelu trafią wysokoprężne jednostki napędowe.

Auto pozycjonowane będzie wyżej od cayenne, co oznacza, że cena podstawowego modelu startować będzie z pułapu topowych porsche (ok. 90 tys. funtów).

Debiut nowego modelu zaplanowano na 2013 rok.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas