Będą dwie podwyżki kar za brak OC w 2023 roku. To pierwsza taka sytuacja
W przyszłym roku czekają nas aż dwie podwyżki minimalnego wynagrodzenia. Ostatecznie, zamiast obecnych 3 010 zł brutto, w drugiej połowie 2023 roku zarabiać mamy co najmniej 3450 zł. Dla kierowców oznacza to dwie podwyżki kar za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC pojazdu mechanicznego. To pierwsza taka sytuacja w historii.
Rząd zdecydował o zwiększeniu płacy minimalnej w roku 2023. Podwyżka ma być realizowana w dwóch etapach. Od 1 stycznia minimalne wynagrodzenie za pracę wzrosnąć ma o 373 zł, do poziomu 3383 zł. Oznacza to wzrost w stosunku do obecnej płacy minimalnej (3 010 zł) o 12,4 proc.
W drugim etapie - od 1 lipca 2023 roku - wynagrodzenie minimalne ma zostać podniesione o kolejnych 67 zł do poziomu 3450 zł. W stosunku do obecnego - z roku 2022 - oznacza to podwyżkę o 14,6 proc. Według rządowych szacunków w Polsce płacę minimalną otrzymuje około 2,7 mln obywateli.
Dla kierowców wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę oznacza automatycznie wyższe kary za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC pojazdów mechanicznych. Działa tu prosty mechanizm, w ramach którego - w zależności od rodzaju pojazdu i przerwy w ubezpieczeniu - kara stanowi wielokrotność płacy minimalnej.
I tak w przypadku:
- samochodów osobowych - maksymalna kara to dwie pensje minimalne,
- autobusów, samochodów ciężarowych, ciągników samochodowych - maksymalna kara to trzy pensje minimalne,
- pozostałych pojazdów (jednoślady, przyczepy itd.) - maksymalna kara to 50 proc. pensji minimalnej.
Czy to oznacza, że w 2023 roku czekają nas aż dwie podwyżki kar za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC od pojazdów mechanicznych? Wiele wskazuje na to, że tak.
Wszystko wskazuje więc na to, że:
- od 1 stycznia 2023 roku kara za brak OC (powyżej 14 dni - samochód osobowy) wynosić będzie 6 770 zł (art. 88 ust. 5 Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych mówi o zaokrąglaniu kwoty do dziesiątek złotych),
- po 1 sierpnia 2023 roku - kara za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC samochodu osobowego trwający powyżej 14 wyniesie 6 900 zł.
Jedną z najczęstszych sytuacji, które mogą prowadzić do problemów związanych z obowiązkowym ubezpieczeniem OC posiadacza pojazdu mechanicznego, jest zmiana właściciela pojazdu.
Należy pamiętać, że po zawarciu umowy kupna - sprzedaży zarówno zbywca, jak i nabywca muszą dopełnić szeregu formalności.
Osoba, która sprzedała pojazd, musi zgłosić ten fakt zarówno do właściwego urzędu (organu rejestrowego), jak i zakładu ubezpieczeń. Warto pamiętać, że na dokonanie tych dwóch czynności są ustawowo przewidziane różne terminy. Jak wynika z ustawy Prawo o ruchu drogowym, zbywca pojazdu ma 30 dni od daty zbycia (sprzedaży, darowizny etc.) na zawiadomienie o tym fakcie starosty (najczęściej poprzez zgłoszenie w wydziale komunikacjiwłaściwym ze względu na miejsce zarejestrowania pojazdu). Jeśli tego nie zrobi, naraża się na karę w wysokości od 200 do 1000 zł.
Konsekwencje mogą być jeszcze bardziej przykre, jeśli okaże się, że osoba, która kupiła pojazd, nie dokonała stosownego zgłoszenia w swoim wydziale komunikacji. Wówczas w razie wykroczeń to poprzedniego właściciela mogą spotkać różnego rodzaju nieprzyjemności, np. będą na niego wystawiane ewentualne mandaty na podstawie odczytów z fotoradarów.
Niemniej ważne jest zgłoszenie sprzedaży pojazdu ubezpieczycielowi, który wystawił polisę OC. Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, należy to zrobić w ciągu 14 dni od daty zbycia pojazdu. Jeśli zakład ubezpieczeń nie zostanie poinformowany o sprzedaży, to po upływie okresu ważności poprzedniej polisy wystawi kolejną na dotychczasowego właściciela i będzie domagał się uiszczenia składki. Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami, do czasu powiadomienia ubezpieczyciela o zmianie właściciela pojazdu, zbywca ponosi solidarną odpowiedzialność z nabywcą za zapłacenie należnej składki ubezpieczeniowej od dnia transakcji do dnia przedmiotowego powiadomienia.
O czym musi pamiętać nabywca pojazdu? Przede wszystkim powinien zarejestrować auto na swoje dane we właściwym wydziale komunikacji - ma na to 30 dni od daty zakupu. Za niedopełnienie tego obowiązku grozi kara od 200 do 1000 zł.
W kwestii obowiązkowego ubezpieczenia OC nabywca pojazdu ma dwie możliwości. Pierwszą jest wypowiedzenie umowy zawartej przez poprzedniego właściciela i zawarcie własnej (ważne jest wówczas, by odbyło się to tego samego dnia - nie można dopuścić do tego, by w ochronie ubezpieczeniowej nastąpiła jakakolwiek przerwa). Druga możliwość to korzystanie z polisy OC zbywcy pojazdu do końca okresu jej ważności. Należy jednak pamiętać, że w takiej sytuacji polisa OC nie przedłuży się automatycznie, lecz wygaśnie. Nie można więc liczyć na to, że o kończącym się terminie ważności polisy przypomni nam ubezpieczyciel. Nabywca pojazdu sam musi dopilnować tego, by jeszcze przed wygaśnięciem ubezpieczenia zbywcy zawrzeć kolejną umowę.
Pamiętajmy, że polisa OC chroni zarówno sprawcę, jak i poszkodowanego przed finansowymi następstwami wypadków i kolizji. Jeśli sprawca zdarzenia wyrządzi szkodę pojazdem bez OC, likwidacją szkody zajmuje się Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, a następnie występuje do sprawcy o tzw. regres, czyli - upraszczając - zwrot poniesionych nakładów. Rekordziści - w negatywnym rozumieniu tego słowa mają - do zwrotu ponad 1 mln zł z własnej kieszeni.
Pamiętajmy też, że poważne kłopoty dotyczyć też mogą błahych - z pozoru - sytuacji. Przykład? Nieostrożny kierowca prowadzący pojazd bez OC nie zachował ostrożności przy zmianie pasa ruchu i otarł się o prawidłowo jadącego Bentleya. Niegroźne zdarzenia uszczupliło budżet UFG, a - następnie - sprawcy o... 120 tys. zł.
Przypominamy, że według danych UFG średnia wartość polisy to kilkaset złotych, a średnia wartość regresu - czyli kwota, jaką przeciętnie zwrócić musi do Funduszu sprawca - to 17 tys. zł. Regresy w wysokości od 100 tys. do 1 mln zł to stanowią nawet kilkaset przypadków rocznie.