Alfa Romeo z Polski będzie nazywać się Milano i dostanie rury wydechowe
Podczas dzisiejszego spotkania z mediami dyrektor generalny marki - Jan-Philippe Imparato - zdradził, że wbrew wcześniejszym plotkom, pierwsza elektryczna Alfa Romeo nie będzie nazywała się Brennero. Jak się okazuje, będzie sprzedawana również w wersji spalinowej, do jej produkcji przygotowano fabrykę w Tychach, a samochód będzie nazywał się Milano.
O tym modelu mówi się od dawna. Jest ważny dla włoskiej marki, bo będzie tak naprawdę pierwszym elektrycznym modelem z logiem Alfy Romeo na masce. Tak naprawdę, bo Włosi zdążyli już pokazać i sprzedać wszystkie 33 egzemplarze supersamochodu 33 Stradale, ale pewnie nikt nigdy nie zobaczy żadnego na ulicy - będą nabierać wartości w klimatyzowanych halach kolekcjonerów.
Nowy model jest ważny dla Polski, bo będzie powstawał w fabryce w Tychach i czekamy na niego od długiego czasu. Będzie to przy okazji pierwsza Alfa Romeo w historii, której produkcję wyprowadzono poza Włochy. Ma powstawać na tej samej linii produkcyjnej co Jeep Avenger i Fiat 600.
6 grudnia na profilu Alfy Romeo w serwisie x.com pojawił się krótki materiał wideo, w którym podano cztery współrzędne geograficzne i podpisano go frazą "Może wiedzieliśmy od samego początku". Współrzędne kierowały do Museo Storico, kompleksu Fiata w Balocco, przełęczy Stelvio i przełęczy Brennero. Pierwsze trzy to żadna zagadka, czwartą uznano za podpowiedź jak będzie się nazywał kolejny model Alfy Romeo, która dotąd konsekwentnie nazywała swoje modele nazwami słynnych włoskich przełęczy. Jednak dziś, podczas spotkania z mediami, w którym brało udział dwóch dziennikarzy z Polski, usłyszeliśmy, że to nie przełęcz, a miasto posłuży do nazwania miejskiego crossovera z Tych.
W logo marki Alfy Romeo od 1910 r. znajdują się dwa symbole identyfikujące Mediolan: czerwony krzyż na białym tle, historyczny symbol stolicy Lombardii, oraz węża Biscione, herb szlacheckiej rodziny Visconti i jeden z najbardziej kultowych emblematów miasta. Do 1972 r. w dolnej części logo znajdowała się nawet nazwa MILANO.
Mediolan, jako symbol awangardy, uznawany jest za międzynarodowy manifest nowoczesności i innowacji. Ale przede wszystkim uważany na całym świecie za jedną z ikon sztuki i symbol Made in Italy, Mediolan zawsze odgrywał kluczową rolę kulturową w dziedzinie mody, designu i muzyki. Jak wyjaśniają przedstawiciele marki:
Jan-Philippe Imparato podczas dzisiejszego spotkania od początku podkreślał, że nowy model będzie dopasowany do potrzeb rynku. Nie będzie oferowany wyłącznie w wersji elektrycznej, choć do 2027 r. Alfa Romeo chce zelektryfikować całą gamę. Będzie oferowany również jako hybryda i to ta najmniej zelektryfikowana - typu mild. Na szczegóły techniczne jest jeszcze za wcześnie, ale patrząc na pozostałe modele, z którymi Milano będzie dzieliło "trzewia" można wyciągnąć kilka wniosków.
Auto najprawdopodobniej będzie korzystało z rozwiązań, które widzieliśmy już w Jeepie Avengerze. Mowa o 156-konnym silniku elektrycznym i baterii o pojemności 54 kWh. Imparato zaznaczył jednak kilkukrotnie, że odmiana elektryczna dostępna będzie z napędem na cztery koła, co wyróżni ją na tle krewniaków - silnik elektryczny Jeepa Avengera napędza wyłącznie koła przedniej osi.
O wersji spalinowej wiadomo póki co, że powstanie, że będzie to hybryda typu mild i prawdopodobnie będzie miała 136 KM mocy, co można by powiązać z jednostką 1.2 Pure Tech, którą Stellantis proponuje w zhybrydyzowanej odmianie modelu Peugeot 408. To jednak tylko przypuszczenie, prezes Imparato nie chciał zdradzić szczegółów odpowiadając, że zostaną one podane najpóźniej w chwili premiery modelu, którą zaplanowano na kwiecień przyszłego roku.
Czy w związku z wykorzystaniem tej samej platformy, która służy już do budowy dwóch modeli, uda się Alfie wyróżnić na tle najbliższych krewnych - to jedno z pierwszych pytań, które padły podczas spotkania. Imparato nie ma co do tego wątpliwości. Zapowiedział, że w czerwcu przyszłego roku zostaną zorganizowane jazdy testowe dla dziennikarzy na obiekcie testowym w Balocco, gdzie będą podstawione również konkurencyjne modele. Prezes jest przekonany, że nikt nie będzie miał wątpliwości, że w Milano będzie najwięcej sportowego drygu i że to prawdziwa Alfa Romeo.
Szef marki podczas spotkania zapewnił, że fakt rozszerzania gamy o kolejnego SUV-a nie oznacza, że marka będzie produkować wyłącznie auta tego typu. Zapewnił, że trwają prace chociażby nad kolejną Giulią, która z pewnością nie będzie SUV-em. Prezes Imparato wciąż widzi przestrzeń do sprzedaży aut w klasycznych nadwoziach.
Imparato przypomniał, że do listopada 2023 r. włoska marka zaliczyła globalnie wzrost sprzedaży o 34 procent. Zaznaczył jednak, że dla niego, jako szefa marki, bardziej niż liczba sprzedanych egzemplarzy liczy się zadowolenie klientów oraz wynik finansowy. Milano ma podnieść sprzedaż o kolejne 40 proc., ale przynosząc przede wszystkim zysk inwestorom. Prezes zapewnił, że nie ma w planach walki ceną i nie planuje powtórzyć scenariusza Tesli, czyli wprowadzać drastycznych obniżek cen, które niszczą wartość rezydualną modelu i zniechęcają do marki fanów, którzy kupują samochody bo w nie wierzą i ich pożądają, a nie dlatego, że są tanie.
Dziś po południu prezes Imparato spotkał się z pracownikami tyskiej fabryki by poinformować ich o nazwie modelu i przypomnieć, że produkcja Alfy wymaga nadzwyczajnej koncentracji na jakości i precyzji wykonania. I m.in. właśnie dlatego to polska fabryka jako pierwsza na świecie, będzie miała możliwość chwalić się produkcją Alfy Romeo poza Włochami. Szef marki jest przekonany, że ceniony za jakość i wysokie standardy pracy zakład w Tychach z powodzeniem podoła temu wyzwaniu i w drugiej połowie przyszłego roku będziemy mieli okazję spróbować Alfy Romeo z Polski.