Więcej kierowców na haju
Jeden na trzech kierowców, którzy zginęli w ubiegłym roku w wypadkach na drogach w USA, był pod wpływem narkotyków bądź leków - wynika z opublikowanego we wtorek raportu amerykańskiego Krajowego Biura Polityki Kontroli Narkotyków.
Wskaźnik ten jest o 5 procent wyższy w porównaniu do 2005 r.
Przeprowadzone w ubiegłym roku badania 12 055 kierowców, którzy ulegli śmiertelnemu wypadkowi, potwierdziły, że 3 952 z nich miało w organizmie narkotyki, leki antydepresyjne, substancje halucynogenne, sterydy, ale także lekarstwa przepisywane na receptę, jak i te ogólnodostępne.
Przedstawiciele administracji prezydenta Baracka Obamy uważają sytuację za alarmującą i wzywają kolejne stany do uchwalenia prawa zakazującego prowadzenia pojazdów pod wpływem narkotyków czy leków przeciwbólowych zapisywanych na receptę, bez względu na zażytą ilość. Siedemnaście stanów już wprowadziło podobne przepisy.
"Do tej pory nie zwracaliśmy wystarczającej uwagi na problem zażywania takich substancji i prowadzenia pojazdów" - powiedział dyrektor amerykańskiego Krajowego Biura Polityki Kontroli Narkotyków Gil Kerlikowske. Dodał, że dane są alarmujące i stanowią poważny problem, tym bardziej, że nie chodzi tylko o nielegalne narkotyki, ale także ogólnie dostępne lekarstwa.
Z danych Biura wynika, że w ubiegłym roku 10,5 mln Amerykanów prowadziło pojazdy pod wpływem takich substancji.
"Nie ulega wątpliwości, że ludzie biorą więcej lekarstw, niektóre z nich mogą mieć wpływ na zdolność prowadzenia pojazdów. Myślę, że możemy śmiało powiedzieć, że staje się to bardziej niepokojącym problemem niż spożywanie alkoholu" - powiedział David W. Kaufman, dyrektor Ośrodka Badań Epidemiologicznych przy Uniwersytecie Bostońskim.
Przedstawiciele Krajowej Administracji ds. Bezpieczeństwa Autostrad podkreślają, że przeprowadzone badania potwierdzały jedynie obecność narkotyków i lekarstw w organizmie kierowcy. Nie dawały jednak odpowiedzi na pytanie, czy ich zażycie było bezpośrednią przyczyną wypadku