Urzędnicy chcieli ponad 300 nowych aut. Nie dostaną ani jednego
Aż 313 samochodów planowała kupić w najbliższych miesiącach rządowa administracja. Na ten cel zaplanowano w budżecie ponad 46 mln złotych. Wygląda jednak na to, że państwowi urzędnicy nie dostaną szybko nowych służbówek. Do przetargu rozpisanego przez Centrum Obsługi Administracji Rządowej nie przystąpił żaden oferent. Dlaczego?
- To miały być naprawdę duże zakupy. W sumie na dostawę aż 313 nowych aut zaplanowano w państwowym budżecie 46,6 mln złotych.
- Lista zainteresowanych wymianą floty była długa. Znalazły się na niej Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Finansów czy Zdrowia. Najwięcej nowych pojazdów trafić miało jednak do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Ostatecznie 12 kwietnia Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR) unieważniło przetarg. Powód? Nikt się nie zgłosił.
Wiele wskazuje na to, że problemem była forma prowadzonego postępowania. COAR planowało zakup ponad 300 pojazdów w ramach jednego przetargu. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że miało ono obejmować aż 34 różne typy pojazdów.
Na liście życzeń urzędników znalazły się m.in.:
- hatchbacki segmentu B,
- hatchbacki lub sedany segmentu C,
- kombi segmentu C,
- sedany lub liftbacki segmentu D,
- suvy segmentów B i C,
- furgony,
- minibusy (6, 8 i 9 osobowe),
- pickup z długą kabiną (jedyny dopuszczony w przetargu model z silnikiem wysokoprężnym).
Jakby tego było mało, każdy z wymienionych typów spełniać musiał określone wymogi dotyczące chociażby rodzaju zasilania (planowano zakup aut benzynowych, elektrycznych, benzynowych hybryd plug-in oraz jednego wysokoprężnego) i odpowiadać specyfikacji określonej w szczegółowych warunkach zamówienia.
Te zwyczajowo definiują m.in. minimalne wymogi stawiane przez zamawiającego względem chociażby wymiarów, mocy, gwarancji, wyposażenia pojazdów czy - w przypadku elektryków - zasięgu.
Oczywiście można zakładać, że przetarg powinien zainteresować dealerów samochodowych, którzy mają w ofercie po kilka marek. Sęk w tym, że sama lista typów obejmowała aż 34 pozycje, a specyfikacja zamówienia w swojej pierwotnej wersji (bez załączników i późniejszych modyfikacji) liczyła - uwaga - 190 stron. Zainteresowani musieli też wnieść wadium w wysokości około 730 tys. zł
Biorąc pod uwagę warunki zamówienia i to, co dzieje się obecnie na rynku motoryzacyjnym (problemy z zaopatrzeniem fabryk, oddalające się terminy realizacji) trudno się dziwić, że przetarg ogłoszony przez Centrum Obsługi Administracji Rządowej nie spotkał się z zainteresowaniem żadnego oferenta.
Czy to oznacza, że państwowi urzędnicy zostaną wkrótce bez samochodów?
Obecnie, od 22 lutego, toczy się jeszcze przetarg dotyczący "długoterminowego najmu samochodów dla jednostek administracji państwowej". W tym konkretnym przypadku chodzi o 91 samochodów 13 różnych typów pojazdów.
Są to:
- elektryczne hatchbacki segmentu C o mocy co najmniej 130 KM,
- hybrydy segmentu C z nadwoziem hatchback lub sedan,
- spalinowe kombi segmentu C,
- pięciodrzwiowe elektryki segmentu C lub D o mocy co najmniej 170 KM,
- benzynowe kombi segmentu D o mocy co najmniej 150 KM,
- benzynowe sedany/liftbacki segmentu D o mocy co najmniej 150 KM,
- benzynowe sedany/liftbacki segmentu D o mocy co najmniej 180 KM,
- hybrydowe sedany/liftbacki segmentu D o mocy co najmniej 180 KM,
- benzynowe sedany/liftbacki segmentu D o mocy co najmniej 250 KM,
- 9-odobowy minibus,
- elektryczny hatchback segmentu D o mocy co najmniej 130 KM,
- elektryczne kombivany o mocy co najmniej 100 KM,
- benzynowe suvy segmentu C z napędem 4x4 o mocy co najmniej 150 KM
Pojazdy wynajęte w ramach tego przetargu, oprócz szeregu ministerstw, miałyby trafić m.in. do: Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (3 sztuki), Głównego Urzędu Statystycznego (3 sztuki), Głównego Urzędu Miar (3 sztuki) czy Urzędu Komunikacji Elektronicznej (17 sztuk).
Czy i to zamówienie okaże się klapą? Wyniki przetargu poznamy w najbliższym czasie. Termin składania ofert minął bowiem 13 kwietnia o godzinie 11.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***