Tesla z doczepionym agregatem? To nie żart. To dowód na zaradność

Fotografia przedstawiająca Teslę z doczepionym agregatem prądotwórczym od kilku dni rozbudza emocje wśród fanów motoryzacji. Część internautów przekonuje, że jest to przeróbka i ewidentny żart. Według innych ma to być niepodważalny dowód na bezsensowność elektryfikacji. Jak jest jednak w rzeczywistości?

 

Zdjęcie Tesli Model 3 z doczepionym agregatem pojawiło się na serwisie Twitter pod koniec grudnia ubiegłego roku. Fotografia niemal z miejsca wywołała dużą dyskusję na temat elektryfikacji oraz sensu posiadania samochodów elektrycznych.

Internauci przekonywali się nawzajem do swoich racji - jedni twierdząc, że fotografia jest ewidentnie fałszywa i ma na celu wyśmianie idei zeroemisyjnego transportu - drudzy traktując ją jako dowód na kuriozum trwającej właśnie rewolucji motoryzacyjnej.

Tesla z doczepionym agregatem to nie żart

W końcu do sytuacji odniósł się Igor Sushko, czyli autor wspomnianego zdjęcia. Mężczyzna podkreślił, że fotografia jest prawdziwa i została wykonana na jednej z ulic Kijowa. Jak można było przypuszczać - wspomniany agregat nie jest jedynie elementem dekoracyjnym i służy jako zewnętrzne źródło energii dla samochodu.

Reklama

Chociaż rozwiązanie takie może budzić zdziwienie, a jego stosowanie przeczy niejako sensowności zakupu pojazdu elektrycznego, warto pochylić się nad okolicznościami wykonania fotografii.

Wojna w Ukrainie i zaradność mieszkańców

Zdjęcie zostało wykonano w Kijowie, który nieprzerwanie jest atakowany przez rosyjskie siły. Niekończące się bombardowania oraz naloty na kluczową infrastrukturę energetyczną, skutkują wielkogodzinnymi przerwami w dostawach prądu.

Nie dziwi zatem, że osoba, która kupiła pojazd elektryczny przed eskalacją konfliktu, teraz szuka jakiegokolwiek rozwiązania dla swojej niepewnej sytuacji. Niewykluczone, że sfotografowana Tesla może być jedynym środkiem transportu dla całej rodziny. W takim wypadku posiadanie agregatu ma zatem gigantyczny sens.

Pomysłowość Ukraińców budzi podziw

Zintegrowanie generatora prądu z wysoko zaawansowanym technologicznie samochodem elektrycznym, to bez wątpienia przykład na bezgraniczną pomysłowość Ukraińców. Nie pierwszy raz zresztą mieszkańcy tego zaatakowanego kraju wykazują się wysoką zaradnością. Warto chociażby przypomnieć o prywatnych samochodach, przerabianych na potrzeby wojska i obronności.

Niemal równy rok temu informowaliśmy o wyjątkowym BMW serii 6 Cabrio przeprojektowanym przez mieszkańców Mikołajowa na mobilne stanowisko strzeleckie. Niedługo później internet obiegły zdjęcia m.in. japońskiego pickupa Mitsubishi L200, który otrzymał ciężki karabin NSW 6P17. 

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna w Ukrainie | samochody elektryczne | elektryfikacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy