Radwańska: działam na policjantów jak płachta na byka
Jak czuje się za kierownicą? Jakie ma motoryzacyjne marzenia? Co ją najbardziej kręci? Rozmawiamy z Agnieszką Radwańską, czołową tenisistką świata. (*)
- Jeszcze całkiem niedawno media interesowały się pani egzaminem na prawo jazdy, a teraz jak widać radzi sobie pani znakomicie za kółkiem. Jak pani wspomina swoje pierwsze chwile jako kierowca?
- Pamiętam, że byłam ogromnie zdenerwowana przed egzaminem - na egzaminie nie wiedziałam z nerwów gdzie gaz a gdzie hamulec. A na drodze czułam się od początku bardzo dobrze, aż sama byłam zdziwiona.
- Z racji wielu startów poza granicami, po polskich drogach jeździ pani mało. Ale zapewne wystarczająco, aby ocenić ich stan - niestety nienajlepszy - i zachowania naszych rodaków za kierownicą. To surowy osąd?
- Nienajlepszy stan dróg? To największe pochlebstwo, jakie można powiedzieć. Nasze drogi, zwłaszcza po zimie są w opłakanym stanie. Kierowcy są różni. Mam odczucie, że wielu się boi jeździć, a to raczej nie pomaga być dobrym kierowca.
- A jak to wygląda poza granicami?
- To zależy pewnie od tego z jakim krajem będziemy porównywać. Niestety, tam gdzie podróżujemy na turnieje wszystko wygląda o klasę lepiej.
- Podczas turniejów zdarza się, że jeździ pani sama, a jeżeli tak to jakimi autami. A może tylko taksówkami lub limuzynami organizatorów?
- Jest kilka turniejów gdzie mamy własne samochody do dyspozycji, np. Indian Wells czy Miami. Nie zwracam wtedy uwagi co nam dają. Nie ekscytuję się samochodami turniejowymi bo i tak zwykle prowadzi mój trener. On ma jakąś alergię na fotel pasażera ;)
- Jak reagują inni kierowcy, gdy widzą panią za kierownicą?
- Przeważnie wpatrują się, i niedowierzają, że to ja. Niektórzy aż tak, że zapominają, że trzeba ruszyć na zielonym świetle ;)
- A policja? Płaci pani mandaty? Ile razy już się to zdarzyło?
- Czasami udaje mi się coś wytargować, ale czasami działam na policjantów jak płachta na byka.
- Jak ocenia się pani w roli kierowcy?
- Pozytywnie. Lubię szybką jazdę, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo. I dobre audio.
- Z racji umowy sponsorskiej związana jest pani z Lexusem. To znakomite auta. Za co ceni je pani najbardziej?
- Za to, że nie mają samochodów z silnikami diesla. Najbardziej lubię jeździć tymi z napędem hybrydowym, bo mają świetne przyspieszenie, doskonale się prowadzą, mają ogromną ilość systemów bezpieczeństwa, których nie jestem niestety w stanie zapamiętać. Ale wiem, że auto czuwa nade mną. I wiem, że ilość spalin jest minimalna, a przy tym niewiele pali.
- W "domowym garażu" są jeszcze jakieś inne auta?
- Tak, ale teraz z radością jeżdżę tylko Lexusami. Mam frajdę, bo firma dostarcza mi właściwie wszystkie modele, tak, abym mogła zapoznać się z każdym.
- Interesuje się pani motoryzacją? Śledzi nowinki techniczne, jakie pojawiają się w nowych samochodach? Ogląda premierowe pojazdy, bywa na salonach samochodowych w Genewie, Detroit, Tokio?
- Nigdy nie byłam, czasami udaje mi się obejrzeć relację w TV. To na pewno wielkie święta motoryzacji, ale niestety mój kalendarz jest wypełniony. Może po zakończeniu kariery...
- A marzenia samochodowe? Kupi pani sobie kiedyś jakieś oszałamiające lamborghini czy ferrari?
- LFA! Tylko ponoć już nie można go kupić - wszystkie zostały sprzedane. Bardzo spodobał mi się ostatni samochód koncepcyjny Lexusa, z bardzo śmiałym wnętrzem i piękną linią. Ma być niedługo produkowany i mam na niego chrapkę.
- Wielu sportowców, po zakończeniu kariery pojawia się na rajdowych trasach i na torach wyścigowych. Przykładem niech będzie Adam Małysz czy Jerzy Dudek. Interesuje panią szybka jazda, rywalizacja za kółkiem?
- Nie miałam okazji jeszcze tego zasmakować, ale jestem zaproszona na sportowe jazdy Lexusem. Może... Choć chyba bardziej kręci mnie zwiedzanie świata za kółkiem.
- Dziękujemy za rozmowę. Życzymy sukcesów!
(*) - Rozmowę przypominamy z okazji sukcesu Agnieszki Radwańskiej w Singapurze.
ZJEDŹ NA CHWILĘ NA POBOCZE