Policyjna akcja zakończyła się fiaskiem. Mewy przegoniły funkcjonariuszy

​Mewy przegoniły policjantów, którzy chcieli kontrolować kierowców przy pomocy drona. Do takiej nietypowej sytuacji doszło w Kołobrzegu.

"Sprawę opisał Głos Koszaliński". Kołobrzescy policjanci nie mają do swojej dyspozycji drona, dlatego od czasu do czasu wspomagani są przez funkcjonariuszy ze Szczecina.

Co potrafi policyjny dron?

Tamtejsi policjanci mają na wyposażeniu drona DJI Matrice, który jest jednym z najbardziej zaawansowanych urządzeń tego typu, dostępnych w wolnej sprzedaży. Dron jest wyposażony w kamerę z zoomem, dzięki której możliwe jest rejestrowanie wykroczeń popełnianych przez kierowców - wszystkich poza przekroczeniami prędkości.

Z tego względu policjanci używają drona do kontrolowania rejonów skrzyżowań, gdzie sprawdzają, czy kierowcy stosują się do znaku STOP, ale najchętniej - przejść dla pieszych. Właśnie takie kontrole miały się odbyć na ul. Kamiennej w Kołobrzegu, w okolicy tymczasowego targowiska.

Reklama

Mieli być kierowcy na celowniku drona. A był dron na celowniku mew

Policyjny plan zakończył się jednak fiaskiem. Wiszącym w powietrzu dronem zainteresowały się... mewy, które próbowały przepłoszyć intruza, podlatując coraz bliżej urządzenia. Ich agresja była zapewne spowodowana okresem lęgowym i tym, że ich gniazda znajdowały się w niedużej odległości.

Gdyby doszło do kontaktu, ucierpiałby nie tylko ptak, ale również dron. Uszkodzenie nawet tylko jednego z sześciu śmigieł doprowadziłoby do niekontrolowanego upadku i rozbicia drona. A taki zaawansowany sprzęt kosztuje kilkadziesiąt tysięcy zł.

Dlatego policjanci nie chcieli ryzykować i przenieśli się w inne miejsce, gdzie nie byli niepokojeni przez ptaki i mogli wykonywać swoje "czynności służbowe".

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: policja | drony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy