Obywatelska akcja nieposłuszeństwa. Kierowcy masowo niszczą kamery

Londyńska strefa czystego transportu (Ultra Low Emission Zone) funkcjonuje od 2019 roku. Najpierw obejmowała ścisłe centrum, jednak w 2021 roku została rozszerzona. Burmistrz Londynu, Sadiq Khan, uznał jednak, że dotychczasowy obszar nie jest wystarczający i w związku z tym postanowił objąć nią... całe miasto.

Jako jeden z kluczowych argumentów przemawiających za tym pomysłem, Khan, uznał kwestie zdrowotne. Twierdził, że coraz więcej londyńczyków umiera z powodu chorób płuc i w trosce o czyste powietrze trzeba rozszerzyć strefę czystego transportu. 

Jednak pomysł nie spodobał się mieszkańcom. W maju londyńczycy protestowali przeciwko planom burmistrza. Tłumaczono wówczas, że rozszerzenie strefy najbardziej dotknie najbiedniejszych, tych, których nie stać na zmianę auta. 

W wywiadzie dla Sky News burmistrz stwierdził jednak, że rozbudowanie strefy nie jest działaniem wymierzonym w kierowców. Dodał również, że londyńczycy oczekują "odważnych działań" w kwestii poprawienia jakości powietrza. 

Działania burmistrza nie spodobały się również lokalnym działaczom. Przedstawiciele rad pięciu dzielnic położonych na terenie Londynu złożyło wniosek do sądu przeciwko działaniom Khana. Został on jednak odrzucony i strefa została powiększona. Od kilku dni obejmuje wszystkie 32 dzielnice i graniczy z okolicznymi hrabstwami.

Mieszkańcy Londynu, tak jawnie zignorowani przez władze, nie zamierzają się poddawać. Na poniższym nagraniu możemy zobaczyć, jak członek grupy "Blade Runners" (nawiązanie do słynnego filmu Ridleya Scotta) uszkadza przydrożne kamery, przecinając przewody. 

Kamery ustawione są na wjazdach do strefy, ich zadaniem jest odczytywanie tablic rejestracyjnych. Następnie system sprawdza automatycznie, czy dany pojazd ma prawo wjechać do strefy.

We wpisie możemy przeczytać, że uszkodzeniu uległo już 90 proc. kamer w południowo-wschodnim Londynie, co praktycznie oznacza sparaliżowanie systemu.

Swoje niezadowolenie mieszkańcy miasta wyrażali już wcześniej. Na początku sierpnia lokalna policja informowała o ponad 160 skradzionych i ponad 180 uszkodzonych kamerach. 

Jak możemy przeczytać na stronie Traffic For London (zarządcy dróg w Londynie), minimalne standardy emisji dla silników to Euro 4 w przypadku jednostek benzynowych i Euro 6, jeśli chodzi o diesle. W przypadku benzyniaków oznacza to auta zarejestrowane po 2005 roku, choć zdaniem urzędu normy te spełniają również niektóre samochody wyprodukowane już w 2001 roku. W przypadku diesli chodzi o auta zarejestrowane po raz pierwszy najwcześniej we wrześniu 2015 roku.

Zakaz wjazdu nie jest bezwzględny. Kierowcy aut, które nie spełniają norm emisji, chcąc wjechać na teren strefy, muszą pamiętać o uiszczeniu opłaty wynoszącej 12,5 funta (nieco ponad 65 złotych) dziennie. Bezprawny (nieopłacony) wjazd oznacza mandat w wysokości 180 funtów (przeszło 930 złotych), przy czym opłacenie mandatu w ciągu 14 dni, zmniejsza go do 90 funtów.

Warto przypomnieć, że pomysły wprowadzenia stref czystego transportu pojawiły się również w Polsce. Przykładowo, już w połowie przyszłego roku ma ona zacząć obowiązywać w Krakowie, od razu na całym obszarze administracyjnych granic miasta. 

Początkowo przepisy nie będą restrykcyjne, ale już za niespełna trzy lata, czyli w 2026 roku, do strefy będą mogły wjechać auta z silnikami wysokoprężnymi spełniającymi normę od Euro 5 w górę oraz auta z silnikami benzynowymi od normy Euro 3. 

Oznacza to więc, że do Krakowa nie wjedzie zdecydowana większość samochodów z jednostkami diesla wyprodukowanych przed 2010 rokiem oraz aut z benzyniakami, które powstały przed 2000 rokiem.