Nikt nie chce tej drogi. Więc została zablokowana
Mieszkańcy Oraczewic w Zachodniopomorskiem wyszli na drogę "osieroconą" przez władze.
Zatarasowali przejazd, bo mają już dość urzędniczego sporu między starostą i burmistrzem - do kogo ta droga należy. Od 13 lat urzędnicy nie mogą ustalić, kto za nią odpowiada. Właściciel jest poszukiwany, bo jezdnia potrzebuje natychmiastowego remontu.
Drewniany szlaban, drzewce z biało-czerwonymi flagami i transparenty "Polsko pomocy" pojawiły się pośrodku drogi wczoraj. Mieszkańcy na ponad godzinę zablokowali przejazd. Domagają się szybkiego wyjaśnienia do kogo należy droga. Burmistrz i starosta Choszczna przerzucają się odpowiedzialnością za zarządzenie drogą. W przypadku braku szybkiego rozwiązania konfliktu, mieszkańcy zapowiadają protest przed starostwem powiatowym. Bo ich zdaniem droga należy do starosty.
Problemy z drogą zaczęły się 13 lat temu. Po utworzeniu w Polsce powiatów, drogi należące do Skarbu Państwa, których nie zamieniono w drogi krajowe, przeszły w zarządzanie starostw powiatowych.
W Choszcznie tak się nie stało - przynajmniej tak twierdzi starosta. Przekonuje, że droga należy do gminy. A burmistrz Choszczna jednoznacznie stwierdza - droga nie jest nasza.
Spór rozpoczął się, bo w dokumentach opisujących drogę jest notatka, że droga ma nawierzchnię asfaltową. Tymczasem tylko jej fragment jest wyasfaltowany. Starosta przejął w zarządzanie tylko ten odcinek. Pozostała część trasy ma nawierzchnię ziemną i właśnie o ten fragment toczy się spór.
Burmistrz Choszczna ma dokumenty, z których wynika, że oba odcinki - asfaltowy i ziemny - 13 lat temu leżały na tej samej działce. To według gminnych urzędników jednoznacznie dowodzi, że droga należy do starostwa powiatowego.
Sprawa trafiła do wojewody zachodniopomorskiego. Na podstawie opinii geodetów ma on wydać opinię, czy starostwo zgodnie z prawem przejęło jedynie asfaltowy odcinek jezdni. Jeśli nie - droga będzie starosty. W innym przypadku - gminy.