Mechanik wziął auto na "jazdę testową". 3000 km aż do Polski!

Zamiast naprawiać auto, wybrał się nim w daleką wyprawę. Mechanik spod Hanoweru stanął przed sądem, bo autem swojej klientki pojechał do Warszawy i z powrotem. Jak twierdził - na jazdę testową.

Kobieta zostawiła w warsztacie w Sehnde pod Hanowerem swojego Volkswagena Tourana. Do naprawy była jedynie przepalona wiązka przewodów, ale mechanikowi zajęło to blisko dwa tygodnie.

Co działo się w tym czasie z jej autem, kobieta odkryła dopiero, gdy dostała... zdjęcie z fotoradaru w Polsce. W Gniewkowie pod Bydgoszczą kierowca przekroczył "pożyczonym" autem dozwoloną prędkość o prawie 60 km/h. Właścicielka auta zdziwiła się, bo, jak tłumaczyła w zeznając w sądzie, nigdy w Polsce nie była.

Mechanik tłumaczył, że wybrał się autem na jazdę próbną. Przed sądem wyjaśniał, że zawsze tak robi. Sąd jednak nie dał wiary tym słowom, za to uznał, że przejechanie 3 tysięcy kilometrów autem klienta, było nieautoryzowanym użyciem pojazdu. Mężczyzna został skazany na 1000 euro grzywny.

Reklama
RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy