Lecisz na wakacje? Lepiej zapłać zaległy mandat. Możesz trafić do aresztu
Szykujesz się do zagranicznych wakacji? Lepiej sprawdź, czy uregulowałeś wszystkie mandaty. Jeśli nie na lotnisku czekać cię może bardzo przykra niespodzianka. Zamiast na plażę trafić możesz do aresztu.
To nie żart. Jeśli w czasie kontroli na lotnisku okaże się, że sąd - w trybie nakazowym - zamienił nieopłacony mandat na karę aresztu, zamiast na plażę, trafimy za kratki. Chociaż brzmi to kuriozalnie, w sezonie wakacyjnym Straż Graniczna notuje nawet kilkadziesiąt tego rodzaju przypadków. Większość zatrzymanych osób nie wie nawet, że zalega z zapłaceniem mandatu. Jak to możliwe?
O kuriozalnej sytuacji z warszawskiego lotniska Chopina informowały niedawno TVN24 i Gazeta.pl. Straż Graniczna zatrzymała na lotnisku mężczyznę, który w 2019 roku otrzymał mandat w wysokości 100 zł za nieprawidłowe parkowanie. W wyniku interwencji - zamiast na Cypr - na cztery dni trafił do aresztu.
Powodem zamieszania był mandat, jakim w 2019 roku ukarała mężczyznę Straż Miejska w Łodzi. Chodziło o nieprawidłowe parkowanie na ulicy Traugutta. Grzywna opiewała na kwotę 100 zł, ale z uwagi na nieprawidłowe (w opinii kierowcy) oznakowanie, pan Łukasz nie przyjął mandatu. W takiej sytuacji sprawa kierowana jest do sądu.
W marcu 2020 roku mężczyzna wysłał do łódzkiej straży miejskiej odwołanie od mandatu, ale nie otrzymał w związku z nim żadnej odpowiedzi. Założył więc, że sprawa albo została umorzona, albo kwota mandatu zostanie ściągnięta z konta przez komornika. Nic bardziej mylnego...
Okazało się, że w czerwcu 2020 roku Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieście orzekł przedawnienie mandatu i zamienił go na karę czterech dni pozbawienia wolności. Mężczyzna nie został jednak poinformowany o tym fakcie i przeszło dwa lata żył w błogiej nieświadomości. Ta skończyła się wraz z niedoszłym wylotem na Cypr, gdy - przy okazji kontroli paszportowej - jako osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę aresztu - został zatrzymany przez Straż Graniczną.
Jak tłumaczą przedstawiciele Straży Granicznej, przypadek pana Łukasza nie jest wcale odosobniony. Rocznie podobnych spraw bywa nawet kilkadziesiąt. Większość z zatrzymywanych osób jest kompletnie zaskoczona ciążącym na nich wyrokiem
Z tego powodu - jeśli decyzją sądu mandat zamieniono na karę aresztu - jego opłacenie nie uchroni nas przed zatrzymaniem
Skąd biorą się tak kuriozalne sytuacje? Jeśli kierowca zdecyduje się odmówić przyjęcia mandatu, sprawą "z automatu" zajmuje się sąd. Nie oznacza to jednak, że kierowca powinien spodziewać się wezwania na rozprawę. Ta - najczęściej - odbywa się bez udziału stron, a sam wyrok orzekany jest w trybie nakazowym.
Oczywiście ukarany musi zostać poinformowany o orzeczeniu, ale informacje o wyroku wysyłane są drogą pocztową. Ze skutecznością ich doręczenia bywa różnie. Poczta nie należy do instytucji cieszących się szczególnie wysokim zaufaniem, często korespondencja trafia pod adres, pod którym ukarany kierowca już nie mieszka. Chociaż w sprawach dotyczących doręczeń pism na nieaktualne dane adresowe padają rożne wyroki, w przypadku jeśli dana osoba nie odbierze korespondencji mimo podwójnego jej zaawizowania, wiele sądów uzna ją za doręczoną.
Od takich praktyk można się odwoływać (również na drodze sądowej). Trzeba jednak wiedzieć o takim zakończeniu sprawy. Co więcej, - niezależnie czy pismo otrzymaliśmy, czy też nie - nie zmienia to faktu wpisania nas na listę osób karanych prawomocnym wyrokiem. W takim przypadku, kontrola Straży Granicznej lub nawet Policji może się dla nas skończyć odwiezieniem do aresztu.
***