Jechał 124 km/h na "40-tce". Grozi mu pół roku więzienia

Wielu facetów - gdy tylko uda im się zasiąść za sterami wymarzonego bmw, porsche czy ferrari - bez względu na wiek, zachowuje się jak dwunastoletni uczniowie podstawówki chcący zaimponować piegowatym koleżankom.

Wielu facetów - gdy tylko uda im się zasiąść za sterami wymarzonego bmw, porsche czy ferrari - bez względu na wiek, zachowuje się jak dwunastoletni uczniowie podstawówki chcący zaimponować piegowatym koleżankom.

Poczucie własnej wartości rośnie wówczas wprost proporcjonalnie do wskazań prędkościomierza, które - niekoniecznie - pokrywają się z poziomem umiejętności.

Na szczęście - zarejestrowane kamerą dowody własnej głupoty mogą być wykorzystane przeciwko nam. Przekonał się o tym właśnie pewien 50-letni lekarz z japońskiej Okawy, który - jak sam twierdzi - chciał "przybliżyć ludziom piękno ferrari"...

Za pomocą zainstalowanej w aucie kamery lekkomyślny Japończyk nagrał swój sześciominutowy rajd po lokalnych trasach, a następnie - chcąc zaimponować znajomym - nagranie umieścił w Internecie. Reakcja oglądających wpędziła go jednak w kłopoty. Większość widzów nie kryła oburzenia wyczynami kierowcy, ci bardziej spostrzegawczy obliczyli, że w obszarze zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 40 km/h, kierowca ferrari 458 rozpędził swój pojazd do 124 km/h.

Reklama

W trosce o drogowe bezpieczeństwo (a może raczej z zazdrości...?) kilku widzów poinformowało o nagraniu miejscową policję. Ta szybko zidentyfikowała kierowcę i zabezpieczyła film. Przeciwko aresztowanemu właścicielowi krwistoczerwonego ferrari toczy się właśnie postępowanie karne. Za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym grozi mu grzywna w wysokości przeszło 1,2 tys. dolarów lub... sześć miesięcy więzienia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy