Jazda z trzymanką, czyli niezwykła kariera "kościotłuka"

Pierwsze rowery ważyły 40 kilogramów, nie miały pedałów, ani nawet ruchomej kierownicy. Zanim zyskały masową popularność, nazywano je "kościotłukami" i oskarżano m.in. o prowadzenie do rozwiązłości i upadku instytucji małżeństwa - wyjaśnia dr Olga Kwiatkowska.

W Danii i Holandii, w których rowery są dziś nieodłącznym elementem krajobrazu, pierwsze ścieżki rowerowe powstawały w latach 30 XX wieku. Z kolei początki kariery rowerów w Chinach wcale nie były takie łatwe.

"Początkowo rower uznawano tam za wynalazek śmieszny i nie do przyjęcia dla bogatych. Osoby, które chciały być postrzegane za majętne, musiały być noszone. Nie do pomyślenia było, by wykonywały w tym celu jakąś pracę" - powiedziała dr Olga Kwiatkowska z Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Pruefferowej.

Rowery odegrały np. istotną rolę w emancypacji kobiet. Sufrażystki postrzegały rower jako narzędzie dające możliwość samodzielnego, niezależnego poruszania się i demonstrację siły.

"Przeciwnicy jazdy kobiet na rowerach uważali, że może ona powodować np. deformację miednicy. Jazda na rowerze budziła również skojarzenia seksualne, bo siodełko między nogami mogło powodować pobudzenie seksualnie" - powiedziała rozmówczyni. To z kolei miało prowadzić do rozwiązłości i upadku instytucji małżeństwa. Dlatego pierwsze cyklistki jeździły z przyzwoitkami lub w specjalnie wyznaczonych dla tego celu miejscach.

Konsekwencją jazdy na rowerach było też pojawienie się nowego sposobu ubierania. Nie noszono już sukien długich do kostek, zrezygnowano też ze ścisłego gorsetu.

Droga do wynalezienia roweru była jednak bardzo długa. Nie wiadomo dokładnie kto i kiedy skonstruował pierwszy rower. "Niektórzy wskazują na starożytnych Egipcjan, dlatego że w grobowcu Tutenhamona znaleziono +roweropodobne+ pojazdy. Czasem wskazuje się też na Etrusków, bo mieli oni zwyczaj podczas bitew zjeżdżać w kierunku wroga na pojazdach jednokołowych. Nie wiadomo jednak w jaki sposób hamowali" - powiedziała dr Kwiatkowska.

Pierwsza konkretna machina przypominająca rower powstała w XVIII wieku. Był to jednak tzw. "pojazd do biegania". Pierwowzór roweru nie miał pedałów, kierownica była nieruchoma, dlatego by zmienić kierunek jazdy najpierw trzeba było się zatrzymać. Wynalazek na początku XIX wieku udoskonalił wielki łowczy badeński Karl Drais. "W jego konstrukcji, zwanej drezyną, można już było poruszać kierownicą i zmieniać kierunek jazdy bez konieczności zatrzymywania się" - wyjaśniła prelegentka. Początkowo ważyła ona ponad 40 kilogramów rozwijając prędkość 10 km/h, potem masa spadła o połowę do 20 kg, a szybkość wzrosła do 15 km/h.

Niemieckim wynalazkiem najbardziej oczarowani byli Brytyjczycy. Właśnie Szkot Kirkpatrick MacMillan, był tym, który wyposażył rower w pedały. On też był sprawcą pierwszego wypadku rowerowego.

Prawdziwy przełom w rowerowej historii przyszedł jednak dopiero w latach 60. XIX wieku. Pierre Michaux wraz ze swoim synem Ernestem skonstruowali tzw. "welocyped", który potrafili również wypromować marketingowo. Swój wynalazek zaprezentowali podczas Wystawy Światowej w Paryżu, gdzie wywołali furorę. "Dzięki temu upowszechnili ten pojazd w innych częściach Europy" - wyjaśniła Olga Kwiatkowska.

Ich wynalazek cały czas miał jednak charakter kosztownej zabawki dla najbogatszych. "Maszyna warta była tyle co obecnie dobrej marki samochód" - zaznaczyła dr Kwiatkowska.

Z kolei Brytyjczycy rozpoczęli produkcje bicykli - pojazdów z ogromnym przednim kołem. Im było ono większe tym rower szybciej się poruszał. Na bicyklu rozwijano prędkość nawet 40 km/h. Nazywano je "kościotłukami", bo jazda bicyklem po dziurawych drogach nie należała do najłatwiejszych. "Upadek z koła wysokiego na 1,5 metra przy osiągnięciu dużej prędkości, nierzadko kończył się śmiercią lub poważnymi urazami" - powiedział Łukasz Cybulski z łódzkiej grupy Bicykle.pl.

Pierwsze bicykle były niezwykle drogie, bo wykonywano je na miarę. Siodełka nie były regulowane dlatego należało dostosować wielkość koła do nogi właściciela pojazdu. Mimo popularności tych pojazdów cały czas podejmowano próby ich udoskonalenia. Wreszcie znaną nam dziś konstrukcję - dwóch kół tej samej wielkości - wprowadził Brytyjczyk John Kemp Stanley.

Jednak nawet wtedy jazda na rowerze była utrudniona. Czasem cyklistów szczuto psami, rzucano w nich kamieniami, a nawet podejrzewano o kontakt z diabłem. Dlatego do niektórych rowerów - jako stały element wyposażenia - dodawano szpicrutę służącą do odganiania psów.

Dlatego, podczas majowych wycieczek rowerowych, gdy zaczniemy narzekać na niewygodne siodełko, nierówne ścieżki czy oporne przerzutki, wspomnijmy pierwszych cyklistów na "kościotłukach", rowerach bez pedałów i ruchomej kierownicy. Nawet najtrudniejsza trasa wyda się wtedy miłą i niewinną przejażdżką.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas