​Dziwna substancja pokryła samochody w Krakowie. Wiemy co to było

W środę rano kierowców w Krakowie spotkała niezbyt miła niespodzianka. Zobaczyli, że ich samochody w ciągu nocy pokrył dziwny pył. Z relacji internautów wynika, że podobnie było m.in. na Śląsku, w Bielsku Białej, Andrychowie, Skawinie, okolicach Suchej Beskidzkiej, ale również w... Wielkiej Brytanii. Według meteorologów, zawiniła obecna cyrkulacja powietrza oraz...

Sahara, a konkretnie drobny piasek, przeniesiony znad niej wiatrem aż do Europy. Chociaż niektórzy mają inne koncepcje... "Bardziej syf z pod opon innych aut..."

"Raczej z komina..."

"Na Saharze śnieg, więc skąd by piasek? Smog?"

"Powietrze się zmaterializowało..."

 "I w takiej sytuacji nasuwa się pytanie... Po co nam drogowcy na zimę skoro drogi same się piaskiem posypują?"

W Internecie pojawiły się także podejrzenia, że to nie żaden pył, lecz niebezpieczny opad z tzw. chemitrails, pozostawianych na niebie przez samoloty.

Reklama

Jak widać, zwolennicy teorii spiskowych nieustannie zachowują czujność. Dodatkowych argumentów dostarcza im niecodzienna, pomarańczowa barwa nieba, oficjalnie również spowodowana pyłem z Afryki.

Pustynny piasek na samochodach w Polsce... Przyznacie, że brzmi to dosyć dziwnie i egzotycznie, ale cóż, taki mamy klimat. Zdarza się, że w okresie pylenia roślin auta pokrywa żółty nalot. Wygląda nieciekawie, bowiem ze względu na kolor kojarzy się z siarką i dlatego niepokoi, lecz podobnie jak pył z Sahary nie jest groźny dla lakieru nadwozia. Na pewno nie bardziej niż ptasie odchody, owady rozbite na masce czy sól, którą w czasach, gdy w naszej szerokości geograficznej były prawdziwe zimy, wysypywano lub wylewano w postaci solanki na drogi.

Chyba trudno byłoby znaleźć kogoś, komu nigdy nie przydało się po powrocie do samochodu stwierdzić z przerażeniem, że zaparkował w miejscu szczególnie uczęszczanym przez cierpiące na biegunkę gawrony czy gołębie albo pod drzewem obficie raczącym okolicę jakąś paskudną, kleistą mazią. Tego rodzaju substancje należy natychmiast usunąć z karoserii.

Generalnie zmotoryzowani pedanci, szczególnie czuli na punkcie czystości swoich pojazdów, nie mają w Polsce łatwego życia. Ile to razy po powrocie z zagranicznego urlopu opowiadają, że postawili auto, a po tygodniu nadal było idealnie czyste. A u nas... Szkoda gadać. W wielu rejonach kraju już po jednej nocy pod chmurką lub, zimą, po przejechaniu paru kilometrów, należałoby ponownie odwiedzić myjnię.

Nie wiedzieć czemu nieproszony gość z Sahary mimo wszystko wydaje się nam jakby sympatyczniejszy niż pyły z naszych rodzimych kominów...          

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy