Drift w centrum miasta. I zrobiła się afera

Brudna kostka, oburzenie władz i mieszkańców oraz wszczęta sprawa karna - to rezultat driftu samochodów na historycznym kijowskim placu Sofijskim w ramach nagrania promocyjnego. Od dwóch dni trwa oczyszczanie kostki, a sportowe pojazdy skonfiskowano.

Na placu Sofijskim, gdzie znajduje się jedna z najważniejszych i najstarszych świątyń Kijowa - prawosławny Sobór Mądrości Bożej - we wtorek rano firma Red Bull Ukraina zorganizowała zdjęcia z udziałem dwóch driftujących samochodów sportowych. Pojazdy ścigały się na pieszej części placu niedaleko świątyni wpisanej na listy światowego dziedzictwa UNESCO.

Po nagraniach na kostce brukowej zostały duże ślady opon i czyszczenie nawierzchni placu trwa już od dwóch dni - pisze BBC Ukraina. Organizatora zdjęć skrytykowały kijowskie władze i ministerstwo kultury. Szkody oszacowano na 50 tys. hrywien (ok. 7 tys. zł).

Reklama

"Nie chodzi nawet o zabrudzoną kostkę, która już na szczęście jest czyszczona. A - po pierwsze - o straszny, nieodpowiedni stosunek do naszej kultury. Po drugie - stosunek do bezpieczeństwa ludzi dookoła. I po trzecie - do prawa Ukrainy, bo pozwoleń na to nie dawało ani nasze ministerstwo, ani muzeum Sofia Kijowska" - oświadczył minister kultury Ołeksandr Tkaczenko. "Proszę sobie wyobrazić coś takiego na przykład w Watykanie na placu św. Piotra. Albo przed katedrą Notre Dame w Paryżu" - dodał.

Policja poinformowała, że w związku z nielegalnym driftingiem w ramach nagrań reklamy wszczęto sprawę karną z artykułu dotyczącego chuligaństwa. Skonfiskowano samochody, które wykorzystano podczas nagrania.

W środę w mycie zabrudzeń zaangażowała się znana raperka Alyona Alyona, która podczas nagrań była w jednym z samochodów. Artystka została wezwana na przesłuchanie w ramach świadka. Według niej organizatorzy zapewnili uczestników, że posiadają wszelkie zezwolenia.

Firma Red Bull Ukraina, która zleciła zdjęcia, przeprosiła za drifting sportowych samochodów na placu i przyznała, że "nie dotrzymała wszystkich koniecznych procedur". Zapewniła jednak, że miała zezwolenie na nagranie - informuje BBC. Narodowe Muzeum Sofia Kijowska twierdzi, że nie udzielało zgody na takie zdjęcia.

***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy