USA. Co dalej z cłami na samochody z Europy?
Amerykański minister ds. handlu Wilbur Ross powiedział w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla Bloomberga, że USA mogą nie nałożyć w tym miesiącu ceł na samochody z UE, ponieważ przeprowadziły konstruktywne rozmowy europejskimi partnerami.
Ross powiedział, że administracja prezydenta Donalda Trumpa liczy na to, iż uda jej się uniknąć nałożenia ceł na samochody i części importowane z Unii Europejskiej, Japonii i Korei Południowej.
"Przeprowadziliśmy bardzo dobre rozmowy z naszymi przyjaciółmi z Europy, Japonii i Korei (Płd.), a tam są duże sektory produkcji samochodów" - ujawnił Ross.
"Mamy nadzieję, że negocjacje, jakie prowadzimy z poszczególnymi firmami na temat ich planowanych inwestycji kapitałowych, przyniosą wystarczające rezultaty, abyśmy musieli w pełni wdrożyć (...) cła, może nawet nie będzie trzeba wprowadzać ich częściowo" - dodał.
USA podpisały już porozumienia handlowe z Japonią i Koreą Południową, które mogą odroczyć wprowadzenie taryf na samochody eksportowane przez te kraje, ale rozmowy z UE w tej sprawie na razie nie przyniosły przełomu.
Trump wielokrotnie groził nałożeniem ceł na europejskie samochody importowane do USA; prezydent od ponad roku zapowiada, że podejmie takie kroki. Komisja Europejska ostrzega, że jakiekolwiek działania zmierzające do wprowadzenia dodatkowych ceł na europejskie samochody importowane do USA spowodują retorsje.
W październiku koncern BMW, który jest od pięciu lat największym eksporterem samochodów do USA pod względem wartości sprzedawanych pojazdów, ostrzegł przedstawicieli amerykańskiej administracji, że rozkręcanie globalnej wojny handlowej może zagrozić fabryce BMW w Spartanburgu (Karolina Południowa), która sprzedaje za granicę 70 proc. swojej produkcji.
Zarówno BMW, jak i Daimler rozbudowały swoje zakłady w USA, gdzie produkują głównie swoje SUV-y. Volkswagen obiecał w styczniu, że zainwestuje 800 mln dol. w fabrykę w Chattanooga (Tennessee) i stworzy 1 tys. miejsc pracy, by produkować tam samochody elektryczne.