Samochody używane... droższe od nowych

W czasach komunistycznych, gdy samochody były reglamentowane i z przydziału, każde auto po wyjechaniu z salonu natychmiast zyskiwało na wartości. Chyba nikt się nie spodziewał, że te czasy wrócą.

Kryzys półprzewodnikowy i wywołany nim niedobór chipów spowodował, że przyzakładowe parkingi zapełniły się setkami tysięcy zdekompletowanych nowych samochodów, które nie mogą trafić do sprzedaży, a fabryki musiały wstrzymać produkcję. 

Zmniejszony dopływ nowych samochodów spowodował, że używane auta zaczęły mocno drożeć. Te nie starsze niż rok kosztują w autokomisach już więcej niż ich nowe odpowiedniki - pisze piątkowa "Rzeczpospolita".

Ceny samochodów. W Polsce najgorzej

Jak stwierdza gazeta, na kurczącym się rynku używanych samochodów rozkręca się cenowa gorączka. Według międzynarodowej sieci autokomisów AAA Auto, porównując trzy kluczowe rynki Europy Środkowo-Wschodniej - polski, czeski i słowacki - największy spadek dostępności samochodów wystąpił w Polsce, i to przy dużych podwyżkach cen - zaznacza dziennik. Dodaje, że we wrześniu średnia cena z ofert w autokomisach, serwisach internetowych oraz u dilerów samochodów używanych zwiększyła się do 21,9 tys. zł wobec 20 tys. zł w sierpniu. W październiku najpopularniejszy w ofertach Opel Astra podrożał r./r . o 14 proc.

Reklama

Nawet 3-letnie samochody, z przebiegiem kilkudziesięciu tysięcy kilometrów, wystawiane są w ogłoszeniach w cenach, jakie trzeba było za nie zapłacić w salonie. To zupełnie anormalna sytuacja, której w Polsce nie było od upadku komunizmu.

Ceny samochodów. To nie koniec podwyżek

"Według naszych analiz w przyszłym roku ceny z pewnością będą nadal rosły" - powiedziała "Rzeczpospolitej" Karolina Topolova, dyrektor generalna Aures Holdings, operatora sieci AAA Auto. Gazeta cytuje też internetową platformę sprzedaży Carvago.com, która podaje, że dostępność w Europie używanych samochodów jest najniższa od 5 lat. Jeśli w Polsce w maju 2020 r. liczba ofert używanych aut sięgała 290 tys., to w styczniu 2021 r. spadła do 192 tys., a teraz skurczyła się do 153 tys. "Podobną sytuację obserwujemy na wszystkich innych rynkach w Europie: to prawie 50-proc. spadek liczby oferowanych aut w półtora roku" - mówi gazecie Jakub Sulta, prezes Carvago.com.

Dziennik zawraca uwagę, że europejski rynek wtórny wysycha, bo przez kryzys z brakiem półprzewodników wyhamowała produkcja aut. "W rezultacie nie ma dopływu samochodów z agencji wynajmu, które pozbywały się pojazdów podczas pandemii, a teraz nie mogą kupić nowych" - stwierdza.

Samochody drożeją nie tylko w Polsce

Jak pisze gazeta, powołując się na agencję Bloomberga, w Wielkiej Brytanii wzrost cen na rynku wtórnym w październiku sięgnął w porównaniu r./r. jednej czwartej. "Używane samochody mogą już kosztować więcej niż nowe" - zaznacza. Z kolei firma AA Cars wyliczyła, że ceny najpopularniejszych samochodów na rynku brytyjskim wzrosły od 2019 r. o 57 proc.

Według dziennika w Irlandii ceny podskoczyły o 16 proc. W Niemczech, gdzie już rok temu brakowało używanych samochodów, auta podrożały średnio o 3 tys. euro. "Przy tym sytuacja w Niemczech mocno uderza w rynek polski, bo Niemcy to najważniejsze źródło zaopatrzenia polskich autokomisów z blisko 60-procentowym udziałem" - stwierdza "Rz".

Gazeta dodaje, że malejąca podaż winduje ceny także w USA. "Z informacji organizacji Consumer Reports wynika, że obecne ceny używanych samochodów są o 42 procent wyższe niż w pierwszym kwartale 2020 r., a według firmy konsultingowej PureCars, liczba wyszukiwań konsumenckich używanych samochodów zwiększyła się dwukrotnie" - podaje gazeta.

Ostrożne szacunki analityków wskazują, że sytuacja na rynku półprzewodników może się zacząć normować najwcześniej pod koniec 2022 roku.

***

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy