Osiołkowi w żłoby dano...
30-40 tysięcy złotych - tyle trzeba wydać, aby stać się posiadaczem niedużego nowego samochodu. Niestety, rzadko kiedy udaje się nam zebrać odpowiednią sumę w gotówce. Wtedy musimy opierać się na kredytach. Co zrobić, gdy akurat dysponujemy mniej więcej połową sumy na wymarzone cztery kółka?
Typowe banki komercyjne rzadko kiedy proponują nam jakieś szczególnie atrakcyjne oferty pomagające przy zakupie auta. Co innego banki wyspecjalizowane w kredytowaniu nowych samochodów. Trzeba jednak uważać, gdyż w tej branży często sprawdza się powiedzenie "Nie wszystko złoto, co się świeci". Nie zawsze hasło "kredyt 0 %" oznacza, że faktycznie nie poniesiemy żadnych dodatkowych obciążeń.
Na szczęście dla konsumentów przepisy nałożyły na kredytodawców obowiązek podawania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO), pokazującej faktyczny, łączny poziom obciążenia kredytobiorcy oprocentowaniem kredytu i wszelkimi opłatami, które są z nim powiązane. Niestety, często bywa, że trudno ją odszukać w ofercie, bo wielu kredytodawców wstydliwie ukrywa RRSO "po kątach", zwykle w zapisach wykonanych legendarnym drobnym druczkiem.
Warto sprawdzić czy kredyt można łączyć z aktualnymi promocjami na samochody. Na szczęście pod tym względem dealerzy są coraz częściej skłonni do negocjacji. Warto więc odwiedzić okolicznych dealerów i pytać, nie tylko o podstawowe warunki kredytów, ale też o to, czy reklamowana super-oferta nie kryje jakiegoś "haka". Z końcem września zrobiliśmy spacer po salonach.
FIAT najbardziej kusił nas "Kredytem bez Ryzyka". Ta oferta nie wymagała nawet wpłaty własnej. Oczywiście, wybierając ją możemy wpłacić połowę wartości wymarzonego Punto przed jego odbiorem, a resztę w ratach, w ciągu najwyżej 84 miesięcy. Roczne oprocentowanie wyniesie 7,99%. Kredytu nie da się połączyć ze wszystkimi promocjami. Na otarcie łez otrzymuje się rabat od 2 500 do 3 000 zł na wybrane wersje (zależnie od dealera). Płacący gotówką dostają dużo większe zniżki. Istota "Kredytu bez Ryzyka" tkwi gdzie indziej - w możliwości niepłacenia 1-7 rat (zależnie od okresu kredytowania), w dowolnym momencie trwania kredytu, nawet bez powiadamiania banku. Niestety, prowizja sięgająca w porywach 3% wartości kredytu podbije rzeczywiste oprocentowanie kredytu do 11,54% (RRSO).
Niemniej interesująco prezentowała się oferta Forda, który niedawno uatrakcyjnił warunki kredytowania. Wpłacając połowę wartości Fiesty przed odbiorem auta, resztę płatności dało się rozłożyć na raty, na okres maksymalnie 60 miesięcy, a wszelkie formalności załatwić według uproszczonej procedury (powyżej 20% wpłaty). Przy spłacie kredytu w ciągu 12 miesięcy, jego oprocentowanie wyniesie 9,2%. Dodatkowo bank skasuje od nas opłatę przygotowawczą od 1,5% do 5%. Przyjmując jej wysokość na poziomie 3%, otrzymamy rzeczywistą roczną stopę oprocentowania 9,59%. Kredyt można łączyć z aktualnymi promocjami.
Skuteczniej kusi propozycja Opla. Każdą Corsę można kupić wykorzystując kredyt oprocentowany na poziomie 2,99% w skali roku (pod warunkiem, że spłata w ratach potrwa 36 miesięcy). Nie trzeba wpłacać połowy wartości auta, żeby liczyć na uproszczoną procedurę kredytową. Wystarczy, że nasz udział wstępny wyniesie 20%. Nie uchronimy się jednak przed prowizją bankową (3% wartości kredytu), podwyższającą RRSO do minimum 6,36%.
Interesującą i bardzo zróżnicowaną ofertę kredytową proponuje Renault. Do naszego scenariusza z połową wpłaty najlepiej pasowała Thalia objęta promocją "Kredyt 50/50 bez odsetek + 5 000 zł rabatu". Wpłacając 50% wymaganej ceny, bez kłopotliwych formalności (procedura uproszczona) otrzymamy kredyt o faktycznym oprocentowaniu 0%! Niestety, wcześniej zapłacimy bankową prowizję wynoszącą 3% wartości kredytu. Pewnym pocieszeniem będzie możliwość dodatkowego wydłużenia gwarancji za jedyną złotówkę, do 4 lat lub 60 tys. km przebiegu, w ramach programu Non Stop.
Podobną drogę wybrała Škoda. W ramach "Kredytu 50/50" oferowanego przez Volkswagen Bank Polska, także wymaga wpłaty połowy wartości Škody Fabia, ale w zamian nie pobiera żadnych odsetek ani nawet prowizji bankowych, pod warunkiem, że resztę należności wpłacimy po roku. Ci, którzy nie zdołają zapłacić reszty należności po 12 miesiącach, mogą rozłożyć ją na raty oprocentowane według tabeli Volkswagen Bank Polska. Co warte podkreślenia, korzystając z kredytu 50/50 nie musimy rezygnować z aktualnych promocji na zakup Škody Fabia i możemy wybrać jej dowolną wersję!
Niemal identyczne warunki oferowała nam Toyota przy sprzedaży Yarisa. Tutaj również wpłacając obowiązkowo 50 % wartości pojazdu, resztę mogliśmy spłacić po roku bez odsetek i opłat manipulacyjnych. A jeżeli nawet podwinęłaby się nam noga, wówczas bank Toyoty gotowy był rozłożyć nam pozostałą zaległą kwotę na raty, na normalnych zasadach. Szkoda, że u Toyoty nie dało się połączyć kredytu 50/50 z promocjami cenowymi na Yarisy, bo... takowych nie ma.
Wnioski ze spaceru po salonach są pozytywne. Minęły już czasy lichwiarskiego oprocentowania kredytów. Kryzys na rynku motoryzacyjnym do pewnego stopnia sprzyja klientom - dealerzy i wspierające ich banki wszelkimi metodami zabiegają o zainteresowanie. Niektóre propozycje kredytowe są już kalkulowane poniżej poziomu inflacji! Cóż, sprzedaż "siadła" i rozpoczęła się prawdziwa walka o klienta...