Komisy to pralnia pieniędzy

Kupiłem synowi samochód w komisie (*).

I okazało się że, samochód nie ma wspomagania kierownicy, nie ma klimatyzacji, jest uszkodzony silnik i cofnięty licznik.

Ale w komisie powiedziano, że w umowie sprzedaży jest napisane, że znany mi jest stan techniczny pojazdu.

Niestety to jest drugi mój zakup w komisie i zostałem oszukany po raz 2. Najistotniejszą rzeczą jest fakt że płacąc za samochód, którego cena wypisana na szybie wynosiła 15 000 zł, na fakturze piszą że zapłaciłem 1000 Euro.

Gdy się zapytałem dlaczego, to powiedzieli, że mogę go nie kupować. (...) Poprzednio przy zakupie forda mondeo wpisano na fakturze 2000 zł, a faktycznie zapłaciłem 17 000 zł.

Dlatego uważam że komisy to pralnia pieniędzy, brak kas fiskalnych, i kont bankowych, na które mógłbym przelać pieniądze - dobrze służą oszustom.

Najdziwniejsze, że jeszcze oszuści żądają zwrotu akcyzy od państwa. Czy nikt u nas nie panuje nad ta strefą - gdzie izby skarbowe, gdzie kontrola urzędowa sprzedawanych aut, gdzie rejestr sprzedanych aut w komisie, a przecież to jest bardzo łatwo zrobić, bez większych pieniędzy.

Reklama

No ale... mogę sobie pomarudzić, tak jakbym głową w ścianę walił i tak to się nie zmieni...

(*) To list Czytelnika

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy