Ceny. Pytanie do polityków
Średnie ceny paliw w Europie, w przeliczeniu na złote, według ADAC: Polska - 4,69, Szwecja - 4,55, Austria - 4,30, Grecja - 4,00, Hiszpania - 3,90.
Gdzie te czasy, kiedy wyjeżdżając z kraju na ostatniej, ale to naprawdę ostatniej przed granicą stacji benzynowej tankowało się pod korek, a pół bagażnika każdego małego fiata z winietką "PL" zajmował wypełniony drogocennym paliwem dwudziestolitrowy kanister?
I odwrotnie: gdy do ojczyzny wracało się "na oparach", byle tylko dowlec się jakoś do pierwszej stacji CPN. Niezaplanowana wizyta na zachodnioeuropejskiej stacji benzynowej potrafiła zrujnować kieszeń zarabiającego miesięcznie równowartość 30 dolarów Polaka.
Teraz, jadąc niedawno nad Adriatyk, też tankowaliśmy do pełna. Ale pod Wiedniem, a następnie w Słowenii, gdzie litr bezołowiowej kosztuje, przy kantorowym przeliczniku euro, niespełna 3,90 zł. Sama przyjemność.
Rządzący usiłują wmówić nam, że ceny paliw nie zależą od ich woli. Są jakie są, bo sytuacja na światowych rynkach ropy, bo pazerność szejków, bo rosnący popyt w Chinach, bo spekulanci, bo słaby dolar, bo wymogi unijne. Tymczasem okazuje się, że nawet w obrębie Unii Europejskiej bywa dużo, dużo taniej niż u nas.
I jak to wytłumaczycie, szanowni politycy?