Czy dziś żyje nam się lepiej niż 20 lat temu?

Dwadzieścia lat to szmat czasu - nowe pokolenia, warunki, trendy i technologie... Jak w tym czasie zmienił się polski rynek motoryzacyjny? Ile wówczas kosztowały w naszym kraju nowe samochody i jak przekłada się to na obecny poziom zarobków?

Ciekawymi danymi w tym zakresie podzielił się Samar. Pracownicy cenionego instytutu porównali średnie ceny nowych pojazdów oraz średnie zarobki Polaków w roku 1999 i 2019. Wnioski są zaskakujące.

Okazało się, że dwie dekady temu średnia cena rejestrowanego w naszym kraju po raz pierwszy nowego auta osobowego wynosiła 34 433 zł. Dla porównania, dziś średnia cena nowego samochodu w Polsce to - uwaga - 110 871 zł. Oznacza to, że na przestrzeni dwudziestu lat samochody podrożały aż o 222 proc. W tym samym czasie inflacja wyniosła około 72 procent, mamy więc do czynienia z dynamicznym wzrostem cen aut.

Reklama

Jednak, co zaskakujące, w niemal identycznym tempie na przestrzeni lat rosły nasze zarobki. Średnie krajowe wynagrodzenie w 1999 roku wynosiło zaledwie 1139 zł netto. Dziś  średnia pensja netto sięga 3 673 zł. Wzrost wyniósł więc 222,5 proc, co oznacza, że jest niemalże identyczny, jak w przypadku  ceb samochodów. Można wręcz wysnuć wniosek, że przynajmniej patrząc przez pryzmat nowych aut, przez ostatnie dwadzieścia lat nasza siła nabywcza (jeśli chodzi o samochody) zwiększyła się o... pół procent. W stosunku do ogółu kosztów zarabiamy jednak znacznie lepiej niż 20 lat temu.

Cofnijmy się o dwie dekady. Rok 1999 był rekordowym pod względem sprzedaży nowych aut w Polsce. Na nasze drogi trafiło wówczas ponad 640 tys. samochodów osobowych. By uzyskać pełny obraz trzeba jeszcze przypomnieć sobie pierwszą piątkę najpopularniejszych wówczas modeli. Były to kolejno: 1. Fiat Seicento (83,4 tys. rejestracji), 2. Daewoo Matiz (64,1 tys. rejestracji), 3. Daewoo Lanos - (51,8 tys. rejestracji), 4. Skoda Felicia (35,5 tys. rejestracji) oraz 5. Fiat 126 (30,609 tys. rejestracji). W dziesiątce znalazły się jeszcze: 6. Opel Astra Classic (30,2 tys. rejestracji), 7. Daewoo Tico (27,0 tys. rejestracji), 8. Fiat Siena/Palio (23,8 tys. rejestracji), 9. Fiat Uno (19,2 tys. rejestracji) oraz 10. FSO Polonez (18,9 tys. rejestracji).

Polski rynek nowych aut w 1999 roku zdominowany był przez klientów indywidualnych. Instytucje i klienci flotowi stanowili grubo poniżej 10 proc. nabywców! Lider sprzedaży - Fiat Seicento - w podstawowej konfiguracji wyceniany był wówczas na około 22,5 tys. zł. Średnia cena nowego auta - 34 433 zł - pozwalała myśleć o zakupie Skody Felicii w wersji GLX z najmocniejszym benzynowym silnikiem 1,6 l o mocy 75 KM.

Dla porównania, w ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano w Polsce 532 tys. nowych aut osobowych. Pierwsza dziesiątka prezentuje się jednak zgoła inaczej. Otwierają ją: 1. Skoda Octavia (21,1 tys. rejestracji), 2. Skoda Fabia (19,7 tys. rejestracji), 3. Opel Astra (15,3 tys. rejestracji), 4. Volkswagen Golf (14,2 tys. rejestracji) i 5. Toyota Yaris (14,0 tys. rejestracji). Dalej są: 6. Toyota Auris (12,1 tys. rejestracji), 7. Ford Focus (11,1 tys. zł), 8. Dacia Duster (9,8 tys. rejestracji), 9. Skoda Rapid: (9,8 tys. rejestracji) i 10. Volkswagen Passat (9,2 tys. rejestracji).

Dostrzegacie już różnicę? Nie chodzi o to, że na przestrzeni dwóch dekad zmniejszył się popyt na pojazdy segmentu A. W tym czasie cały polski rynek wywrócił się "do góry kołami". Struktura nabywców jest zupełnie inna niż w roku 1999. Za przeszło 70 proc. rejestracji odpowiadają firmy!

W ubiegłym roku statystyczni Kowalscy nie kupili wcale 523 tys. nowych aut lecz - niespełna - 150 tys! To ogromna różnica.

Teraz przyjrzyjmy się statystyce dotyczącej klientów indywidualnych. Najchętniej wybierane przez nich w ubiegłym roku auta to: 1. Skoda Fabia (6,5 tys. rejestracji), 2. Toyota Yaris (6,3 tys. rejestracji), 3. Dacia Duster (5,2 tys. rejestracji), 4.Opel Astra (4,5 tys. rejestracji) i 5. Hyundai Tucson (3,8 tys.).

Najchętniej kupowane przez klientów indywidualnych Seicento w 1999 roku kosztowało co najmniej 22,5 tys. zł (cena bazowa). Dziś cennik najchętniej wybieranej przez tę grupę nabywców Skody Fabii otwiera kwota 40 tys. zł. Patrząc z takiej perspektywy, rzeczywiście, wyraźnie się wzbogaciliśmy. To wniosek uprawniony tym bardziej, że w pierwszej piątce pojawił się np. suv - Hyundai Tucson, którego ceny rozpoczynają się od 77 400 zł!

Mówiąc prościej - ci, których stać obecnie na nowe auta są dziś w stanie zapłacić za nie nawet trzykrotnie więcej niż 20 lat temu. Jest jednak pewne istotne "ale". Obecnie liczba "Kowalskich", zatrudnionych w oparciu o umowę o pracę (lub prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą), którzy decydują się na nowy samochód, jest aż czterokrotnie mniejsza niż w roku 1999.

Można więc powiedzieć, że społeczeństwo mocno się spolaryzowało. Wydajemy na nowe auto trzykrotnie więcej niż kiedyś, ale robi to czterokrotnie mniej kierowców.

Dlaczego tak jest? 20 lat temu samochód często był wykładnikiem statusu społecznego, a po latach jeżdżenia produktami krajów demokracji ludowej, polscy kierowcy pragnęli przesiąść się do, stanowiących zupełnie nową jakość, produktów włoskiego Fiata czy koreańskiego Daewoo. Stąd częstym zjawiskiem było kupowanie samochodów na kredyt czy uczestnictwo w tzw. argentyńskim systemie zakupów, również sprowadzającym się do zakupu ratalnego. W gruncie rzeczy wówczas Polacy żyli więc ponad stan.

Dziś samochód nie budzi już takich emocji i do jego zakupu podchodzi się bardziej racjonalnie, nie wypuszczając kalkulatora z ręki. Efektem są takie, a nie inne, wyniki sprzedaży.

Paweł Rygas


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy