Będzie można jeździć taniej niż dieslem. I nie na LPG!

62 mln funtów potrzeba na budowę sieci stacji tankowania wodoru w największych brytyjskich miastach i przy głównych trasach - wynika z raportu przygotowanego przez stowarzyszenie KH2Mobility, wspólnie z rządem.

Jedna z angielskich stacji tankowania wodoru
Jedna z angielskich stacji tankowania wodoruInformacja prasowa (moto)

To jednak tylko część kosztów programu budowy infrastruktury dla pojazdów zasilanych wodorem, który do 2030 roku pochłonie 418 mln funtów.

Stowarzyszenie UKH2Mobility, zrzeszające dwanaście podmiotów prywatnych (producenci samochodów, dostawcy technologii wodorowych, ale również brytyjskie sieci handlu detalicznego) oraz trzy departamenty rządowe, stwierdza jednak, że do realizacji tego celu potrzebne będzie innowacyjne podejście do finansowania projektu.

Wynika to z faktu, że pierwszy etap projektu nie wiąże się z natychmiastowymi korzyściami dla inwestorów. To powstanie pierwszych stacji ma bowiem sprawić, że floty i indywidualni kierowcy zainteresują się pojazdami napędzanymi wodorem. W perspektywie pierwszych kilku lat trudno będzie więc o znaczące przychody dla właścicieli takich stacji.

Raport UKH2Mobility potwierdza jednak, że inwestowanie w niskoemisyjne paliwa transportowe, takie jak wodór, może skutkować nie tylko korzyściami dla klimatu, ale także wiąże się z szerokimi perspektywami ekonomicznymi, a także pozwoli zdywersyfikować podaż energii.

Pomimo wyzwań związanych z finansowaniem inwestycji, raport stwierdza, że nakłady finansowe potrzebne na rozwój tego sektora są i tak niewielkie w stosunku do przewidywanych długoterminowych korzyści.

Na podstawie badania przeprowadzonego wśród 2 tys. osób, które w ostatnim czasie nabyły nowy samochód, autorzy raportu oszacowali potencjalny popyt na pojazdy napędzane wodorem. Wynika z niego, że około 10 proc. badanych mogłoby stać się posiadaczami pierwszych pojazdów napędzanych wodorem.

Według UKH2Mobility liczba takich samochodów poruszających się po brytyjskich drogach zacznie rosnąć na początku przyszłej dekady, by do 2030 roku osiągnąć blisko 1200. Na wzrost zainteresowania pojazdami wodorowymi ma wpływać przede wszystkim spadający, w stosunku do samochodów z silnikiem diesla, koszt ich użytkowania. Do roku 2030 mają one być już tańsze w użytkowaniu niż tradycyjne diesle.

Aby ten scenariusz miał szansę realizacji, potrzebna jest jednak odpowiednia infrastruktura drogowa. Autorzy raportu oszacowali, że do 2020 roku będzie musiało powstać 65 stacji tankowania tego paliwa, przede wszystkim w największych miastach i przy głównych trasach. Do roku 2030 liczba stacji ma wzrosnąć 1150, na co potrzebne będzie 418 mln funtów.

Ostatnim elementem układanki jest postęp technologiczny w zakresie wytwarzania wodoru na potrzeby transportu drogowego. Według UKH2Mobility możliwe jest jednak, by produkcja wodoru stała się kosztowo opłacalna w stosunku do oleju napędowego już w 2020 roku. Dodatkową korzyścią ma być o 60 proc. niższy poziom emisji CO2. Do 2030 roku poziom ten ma być niższy o 75 proc. niż w przypadku diesla.

Z raportu wynika, że w 2030 roku 51 proc. wodoru potrzebnego do napędu pojazdów wytwarzane będzie w oparciu o technologię elektrolizy, a 47 proc. pozyskiwane będzie z gazu ziemnego poprzez reforming z parą wodną. Pierwsza z technologii ma umożliwiać zarówno produkcję na dużą skalę, jak też jej przeniesienie na poziom poszczególnych stacji tankowania. Reakcja elektrolizy miałaby być zasilana energią ze źródeł odnawialnych.

Według UKH2Mobility zapotrzebowanie na wodór do napędu pojazdów sięgnie w 2030 roku 254 tys. ton.

Kolejny etap prac nad projektem popularyzacji wodoru jako paliwa transportowego zakłada przygotowanie szczegółowego harmonogramu oraz opracowanie przykładowego planu inwestycyjnego. Prace te mają zakończyć się jeszcze w tym roku.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas