A ty kupiłeś samochód przywieziony ze Szwajcarii?
38 osób, w tym 26 celników, obejmuje akt oskarżenia skierowany do Sądu Okręgowego w Lublinie ws. grupy przestępczej zajmującej się sprowadzaniem samochodów ze Szwajcarii i zaniżaniem ich wartości dla uniknięcia wysokich opłat celnych i podatkowych.
"W ciągu czerech lat działalności grupy zostało sprowadzonych do Polski 1566 samochodów, a łączna kwota uszczupleń celno-podatkowych to ok. 25,7 mln zł" - poinformował w poniedziałek prok. Andrzej Jeżyński, naczelnik wydziału ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, która prowadziła śledztwo.
Według ustaleń prokuratury grupa działała od maja 2004 r. do kwietnia 2008 r. Kierowali nią dwaj przedsiębiorcy z Garwolina (woj. mazowieckie) - Witold P. i Grzegorz T., którzy mieli zarejestrowaną działalność gospodarczą dotyczącą importu samochodów. Witold P. zajmował się sprowadzaniem aut ze Szwajcarii, natomiast Grzegorz T. ich sprzedażą na terenie Polski.
Samochody były kupowane w Szwajcarii legalnie. Następnie wytwarzane był fałszywe faktury ich zakupu, w których znacząco zaniżano wartość aut i te dokumenty były przedstawiane podczas odpraw celnych dokonywanych w oddziale celnym w Białej Podlaskiej (Lubelskie). Od tych zaniżonych wartości naliczane były wszystkie należności - cło, podatek VAT, akcyza - które muszą płacić importerzy.
Jak powiedział Jeżyński, wartość samochodów była często zaniżana drastycznie. Podał przykład auta, za które w Szwajcarii zapłacono 88 tys. franków szwajcarskich, a do odprawy celnej przedstawiano dokument, według którego kosztowało ono 8 tys. franków.
Aktem oskarżenia jest objętych 26 ówczesnych funkcjonariuszy służby celnej z oddziału w Białej Podlaskiej. 22 z nich prokurator zarzuca przyjmowanie łapówek, czterem niedopełnienie obowiązków.
Łapówki celnikom wręczał Witold P. "Samochody, które przywoził, były clone bez kwestionowania zaniżonej wartości wynikającej z tych podrobionych dokumentów. Za każdą taką odprawę była wypłacana, do podziału między celników, kwota ok. 300 zł" - powiedział Jeżyński.
Kwotą tą dzieliło się najczęściej trzech celników. Łącznie Witold P.- według prokuratora - dał funkcjonariuszom służby celnej blisko 230 tys. zł łapówek.
Wśród oskarżonych jest także dwóch rzeczoznawców, którzy za łapówki sporządzali wyceny i opinie potwierdzające fałszywą, zaniżoną wartość importowanych przez Witolda P. samochodów. Jeden z nich był rzeczoznawcą Polskiego Związku Motorowego i - według aktu oskarżenia - łącznie dokonał takich wycen 436 samochodów, a za każdą przyjmował 200 zł łapówki; w sumie wziął ponad 87 tys. zł.
Drugi był biegłym z zakresu techniki samochodowej wpisanym na listę biegłych Sądu Okręgowego w Białymstoku. On wystawił 81 opinii potwierdzających i uzasadniających zaniżoną wartość auta, a za każdą otrzymywał 500 zł. Łącznie - według prokuratora - wziął 45,5 tys. zł łapówek.
W Polsce auta były sprzedawane po rzeczywistych cenach, na podstawie faktycznie poniesionych kosztów. Sprzedawano je przez autokomisy, na giełdach samochodowych, przez internet.
Pozostali oskarżeni to osoby zaangażowane w dystrybucję sprowadzonych ze Szwajcarii aut. Są to właściciele komisów samochodowych lub osoby, które pełniły rolę tzw. słupów - jako rzekomi nabywcy aut ze Szwajcarii rejestrowali je na swoje nazwiska, aby potem sprzedać np. na giełdzie prywatnym osobom.
Obaj kierujący grupą mężczyźni przyznali się do zarzucanych im czynów, złożyli obszerne wyjaśnienia i opisali mechanizmy przestępstwa. 13 oskarżonych złożyło wnioski o dobrowolnym poddaniu się karze bez przeprowadzania procesu; wśród nich jest czterech celników oraz Grzegorz T.
Wszyscy oskarżeni będą odpowiadać wolnej stopy. Za udział w grupie przestępczej grozi kara do 5 lat więzienia.
Akt oskarżenia liczy pond 360 stron. Jak zaznaczył Jeżyński, w śledztwie sprawdzono ponad 6 tys. samochodów, które w okresie, gdy działała grupa przestępcza, sprowadzono ze Szwajcarii. Śledczy korzystali też z pomocy prawnej organów ścigania Szwajcarii.