Zwierzęta masowo giną pod kołami samochodów

W ciągu niespełna dwóch tygodni na drogach w sąsiedztwie Parku Narodowego Ujście Warty, pod kołami samochodów zginęło kilkanaście dzikich zwierząt. Przyrodnicy apelują do kierowców, aby uwzględniali jesienne warunki i jeździli wolniej.

W ciągu niespełna dwóch tygodni na drogach w sąsiedztwie Parku Narodowego Ujście Warty, pod kołami samochodów zginęło kilkanaście dzikich zwierząt. Przyrodnicy apelują do kierowców, aby uwzględniali jesienne warunki i jeździli wolniej.

"Przygruntowe przymrozki, deszcz oraz mokre liście powodują, że coraz częściej kierowcy nie są w stanie zareagować na czas, gdy na drogę wbiegają drobne zwierzęta żyjące na obrzeżach Parku. Kuny, wiewiórki, wydry, bobry czy młode dziki nie mają szans w starciu z pędzącym pojazdem" - powiedział Łukasz Ulbrych z Parku Narodowego Ujście Warty.

W ciągu ostatnich dni na drogach otaczających Park od północy i południa zanotowano 12 takich przypadków. Najczęściej do potrąceń dzikich zwierząt dochodzi na drodze krajowej nr 22 wyznaczającej południową granicę obszaru chronionego, a także na północnych terenach Parku. W tym przypadku chodzi przede wszystkim o drogę wojewódzką nr 132 (Gorzów - Kostrzyn) - szczególnie na odcinku między Witnicą a Kostrzynem nad Odrą.

Reklama

Ujście Warty kojarzy się głównie z dzikim ptactwem, jednak to równie ważna ostoja dla ssaków. Jesienią na żyznych łąkach pasą się tam stada jeleni, saren i dzików. Ponadto występuje wiele mniejszych ssaków.

Z obserwacji przyrodników wynika, że o tej porze roku najczęściej pod auta wpadają sarny, dziki, kuny leśne i domowe, jenoty, wydry, lisy, borsuki, szopy pracze i norki amerykańskie.

"Apelujemy zatem do wszystkich kierowców, aby zwłaszcza w tych jesiennych dniach zwolnili i dali zwierzętom szansę na doczekanie wiosny" - dodał Ulbrych.

Zwolnić warto również dla własnego bezpieczeństwa. Zderzenie z dużym dzikiem zwierzęciem może być groźne dla osób znajdujących się w samochodzie, sam pojazd również znacznie ucierpi i dalsza jazda będzie niemożliwa. Tymczasem koszt naprawy, jeśli do zderzenia dojdzie na drogach opatrzonych znakami ostrzegawczymi o zwierzętach, kierowca będzie musiał ponieść sam. To szczególnie dokuczliwe, jeśli samochód pozbawiony był polisy AC.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy