Zderzenie z dzikiem na autostradzie. Auto napraw sam
Może ta informacja uratuje komuś życie? Istnieje w Polsce droga szumnie nazwana 'AUTOSTRADĄ A1' (odcinek z Piotrkowa do Łodzi), która nie posiada żadnych ostrzeżeń, barierek ani siatek chroniących przed wtargnięciem dzikich zwierząt.(*)
Kierowca jadąc nocą ma złudne poczucie bezpieczeństwa (nie widać braku zabezpieczeń, brak znaku ostrzegającego, brak ograniczenia prędkości) i jadąc dopuszczalną prędkością 140km/godz. naraża życie, nie tylko swoje.
Niedawno, też na autostradzie w łódzkiem, zginął kierowca, były osoby ranne i rozbite samochody po zderzeniu z łosiem. Ja przeżyłem zderzenie z dzikiem na wspomnianym odcinku. Na moje roszczenie odszkodowawcze GDDKiA dała odpowiedź, która jest kpiną z nas wszystkich. Ilu ludzi musi jeszcze zginąć, aby szefowie GDDKiA przeczytali ustawę o budowie i normach autostradowych?
"Nieprzewidywalność natury dzikiego zwierzęcia nie pozwala na skuteczną ochronę przed wtargnięciem zwierząt. Odpowiedzialność zarządcy drogi ogranicza się do codziennego kontrolowania wyznaczonych terenów i w razie zgłoszenia, interwencji na wskazanym odcinku".
TEN odcinek, jest kuriozum nie tylko na terenie Polski, ale prawdziwym cudem w EUROPIE. Właśnie codzienne kontrolowanie stanu zabezpieczeń ma sens, bo jest jedyną możliwością ochrony przed nieprzewidywalnością zachowań zwierząt. Co więc kontroluje GDDKiA?
* List do redakcji