Wiesz, że twój samochód może zabrać wojsko?
Terytorium naszego kraju szczęśliwie od prawie 70 lat nie znalazło się w zasięgu działań wojennych.
Jesteśmy członkami NATO. Została zniesiona powszechna obowiązkowa wojskowa. Zawodowi polscy żołnierze walczą co najwyżej na misjach.
Jednak za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. Nie domowa, ale regularna wojna ukraińsko-rosyjska, w której Ukraińcy walczą o zachowanie integralności terytorialnej kraju, a Rosjanie - o przejęcie wschodnich, uprzemysłowionych regionów Ukrainy, na których dominującym językiem jest rosyjski.
Wojna ukraińsko-rosyjska? Jeszcze rok temu było to nie do pomyślenia. Ta sytuacja pokazuje, że bezpieczeństwo i niepodległość nie są dane raz na zawsze. Kilkadziesiąt lat pokoju nie powinno usypiać naszej czujności i prowadzić do rezygnacji z umacniania gotowości obronnej. I nie usypia.
Nie chodzi jednak tylko o zwiększenie nakładów na obronność. W razie zagrożenia każdy Polak z kategorią A może zostać zmobilizowany do wojska. Armia ma jednak większe pole manewru. Nie każdy o tym wie, ale wojsko może również przejąć nasz... samochód. Kto powinien liczyć się z taką ewentualnością i na czym cała sprawa polega?
Wszystko zaczyna się od pisma z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta z zawiadomieniem o wszczęciu, na wniosek Wojskowego Komendanta Uzupełnień, postępowania administracyjnego "w sprawie przeznaczenia samochodu do wykonania świadczenia rzeczowego w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny", które właściciele samochodu mogą otrzymać w każdej chwili.
W piśmie tym znajdziemy powołanie się na Ustawę o powszechnym obowiązku obrony RP z 1967 r. (jak widać, pochodzącą jeszcze z czasów PRL i Ludowego Wojska Polskiego, ale później nowelizowaną). Jej art. 208 stanowi, że "Na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębiorców i inne jednostki organizacyjne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegających na oddaniu do używania posiadanych nieruchomości i rzeczy ruchomych na cele przygotowania obrony Państwa."
Zarówno w samej ustawie, jak i w towarzyszącej jej rozporządzeniach nie znaleźliśmy zastrzeżenia, że przedmiotem zainteresowania wojska mogą być tylko pojazdy określonej konstrukcji, a więc na przykład wyłącznie te z napędem 4x4, terenowe lub ciężarowe. Jest tam natomiast sporo zapisów dotyczących obowiązków właściciela takiego wciągniętego do wojskowej ewidencji samochodu.
Musi on zatem utrzymywać swoje auto w należytym stanie technicznym, udostępniać na żądanie, 1-3 razy w roku, "w celu sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej Sił Zbrojnych" (na maksymalnie na 48 godzin), "w związku z ćwiczeniami wojskowymi lub ćwiczeniami w jednostkach przewidzianych do militaryzacji" (na okres nie dłuższy niż 7 dni), "w związku z ćwiczeniami w obronie cywilnej lub ćwiczeniami praktycznymi w zakresie powszechnej samoobrony" (na 24 godziny).
Co ważne, wymienionych ograniczeń czasowych "nie stosuje się do używania nieruchomości i rzeczy ruchomych udostępnionych w celu zwalczania klęsk żywiołowych i likwidacji ich skutków."
Za czas udostępnienia pojazdu do wykonywania "świadczeń rzeczowych" jego właścicielowi przysługuje zryczałtowane wynagrodzenie (z uwzględnieniem amortyzacji), a za ewentualne straty - odszkodowanie.
Właściciel pojazdu, wobec którego "wydano ostateczną decyzję administracyjną o przeznaczeniu (...) na cele świadczeń rzeczowych" jest zobowiązany - pod groźbą kary - do informowania wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o swoim wyjeździe za granicę, zniszczeniu, kradzieży lub sprzedaży auta.
A czym kieruje się wojsko wybierając dany pojazd, jako potrzebny?
Jak nas poinformował Jaceń Sońta, rzecznik prasowy MON, nie istnieje lista modeli samochodów, które mogą być "pobierane z gospodarki narodowej [z przeznaczeniem] na uzupełnienie potrzeb mobilizowanych jednostek wojskowych".
Wojsko kieruje się "Katalogiem marek i typów pojazdów eksploatowanych w Polsce", wydawanym przez Instytut Transportu Samochodowego. Kryteria doboru wynikają z "tabeli należności do etatu, przeznaczenia jednostki wojskowej oraz zadania, jakie ma ona do wykonania w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny." Generalnie wystarczy, by pojazd był dopuszczony do ruchu po drogach publicznych. W razie wątpliwości co do przydatności wybranego samochodu, można przeprowadzić jego oględziny.
Co ważne, nigdzie nie jest powiedziane, że wojsko powinno interesować się wyłącznie terenówkami. "Samochody terenowe (tzw. wysokiej mobilności) nie są traktowane, w toku realizacji nakładania obowiązku świadczeń rzeczowych, w sposób szczególny" - czytamy w piśmie rzecznika MON.