Walczyć o odszkodowanie?
Czy można ubezpieczyć samochód wartości 10 tysięcy na kwotę 20 tysięcy? Oczywiście można. A czy po jego zniszczeniu otrzymamy 20 tysięcy odszkodowania? Oczywiście nie.
Powyższy przykład to przejaskrawienie problemu, z którym spotkał się nasz czytelnik. Problem ten jest tym bardziej bulwersujący, że dotyczy ubezpieczenia OC, na mocy którego ubezpieczyciel ma pokryć wszelkie szkody poszkodowanego.
Oto list, który dotarł do naszej redakcji.
"Mam daewoo lanosa z 1998 roku. Jego cena według ogłoszeń prasowych i internetowych kształtuje się na poziomie 7000-10 000 zł w zależności od przebiegu, wyposażenia i stanu technicznego. Urząd skarbowy pobierając podatek od kupna ocenia wartość z przedziału środkowego, a nawet górnego.
A co robią firmy ubezpieczeniowe?
Kupiłem pięciodrzwiowego lanosa z 1998 roku z przebiegiem 88 000 km , wspomaganiem kierownicy, autoalarmem i centralnym zamkiem za 7500zł. Była to bardzo atrakcyjna cena jak na woj. łódzkie. Samochód w stanie technicznym i wizualnym perfekt.
Po dwóch tygodniach miałem kolizję, w której zostałem poszkodowany. Przybyła na miejsce zdarzenia policja stwierdziła bezapelacyjną winę drugiego uczestnika.
Moim autem nie dało się jechać, więc policja zatrzymała dowód rejestracyjny (jeszcze tymczasowy), a pomoc drogowa zabrała auto lawetą.
Zgłosiłem szkodę u ubezpieczyciela sprawcy. Po kilku dniach przeżywam szok. Ubezpieczyciel uznaje roszczenie, ale "szacuje wartość pojazdu przed szkodą na 6300 zł" i stwierdza szkodę całkowitą, chcąc mi wypłacić 4600 zł odszkodowania + uszkodzony pojazd wart według nich 1700zł .
Jestem bardzo rozgoryczony i dochodzę do wniosku, że lepiej być sprawcą kolizji niż poszkodowanym. Jako sprawca wiedziałbym, że zawiniłem i muszę się pogodzić z własną stratą ,a poszkodowany niczym nie zawiniwszy musi się pogodzić ze stratą i oszukańczymi praktykami zakładów ubezpieczeniowych.
Wartość mojego auta określono na podstawie INFO-EXPERT. Ja na stronie EUROTAX-u znalazłem, iż wartość takiego pojazdu to 7700zł. Nie wiem, co mam zrobić. Za 6300 na pewno nie kupię takiego samego samochodu, gdyż cena giełdowa oscyluje w granicach 8000 zł. Nie mam czasu na długotrwałe procesy sądowe, gdyż samochód jest mi potrzebny do codziennego życia. Dlaczego poszkodowany musi na tym stracić? W moim wypadku jest to strata (choć dla mnie duża) jedynie ok. 1500 zł , a co by było gdybym kupił samochód za 100 000 zł? Moja strata, a jednocześnie zysk firmy ubezpieczeniowej wynosiłby ok. 20 000 zł!"
Mieliście podobne doświadczenia z firmami ubezpieczeniowymi? Co powinien zrobić nasz czytelnik?