Uszkodziłeś auto na dziurze?
Ostatnia odwilż bezlitośnie obnażyła fatalną jakość polskich dróg.
Jazda po niektórych drogach przypomina slalom specjalny, a kierowcy zamiast koncentrować się na pieszych i innych pojazdach w skupieniu wypatrują dziur. A jest czego wypatrywać. Niektóre potrafią nie tylko przebić oponę, ale również skrzywić felgę a nawet wahacz. Co zrobić, gdy już spotka nas takie nieszczęście? Jak zdobyć odszkodowanie? Należy ustalić, kto jest właścicielem drogi i do niego zwrócić się po pieniądze.
Tak, jak w każdej sprawie cywilnej, to na pozywającym ciąży obowiązek udowodnienia winy. Powinniśmy co najmniej zrobić zdjęcie dziury i uszkodzenia.
Bardzo dobrze, jeśli mamy przy sobie aparat fotograficzny, ale w ostateczności wystarczy także ten wbudowany w telefon komórkowy.
Koniecznie trzeba zrobić zdjęcia, które pokazują uszkodzenie nawierzchni, na której doszło np. do zniszczenia opony i felgi w naszym aucie. Warto mieć zarówno zbliżenie dziury, jak i szeroki plan ulicy, tak by dziurę dało się łatwo zidentyfikować. Jeśli zdjęcie robimy aparatem analogowym (na kliszy), dobrze, by miał on możliwość wstawienia datownika. Fotografujemy samochód bezpośrednio po uszkodzeniu, ale same zdjęcia niestety nie wystarczą.
- Należy bardzo szczegółowo opisać, jak do tego doszło, w jakim miejscu. Znaleźć słupek hektometrowy i po prostu spisać dokładnie kilometr i metr drogi, na którym zdarzenie miało miejsce. Jeżeli jest to możliwe, zrobić zdjęcia. Jeżeli są świadkowie, dobrze jest też wziąć od nich zeznania. - zastrzega Karol Głębocki z GDDKiA.
Nie wolno też naprawiać samochodu, dopóki nie obejrzy go rzeczoznawca, wyznaczony przez ubezpieczyciela współpracującego z właścicielem drogi.
Poza zdjęciami dwa kluczowe elementy to zeznanie świadka zdarzenia oraz "protokół pokolizyjny", który może nam wystawić policja lub straż miejska (gminna). Dlatego nie wahajmy się jej wezwać.
- Patrol straży miejskiej sporządza dokumentację fotograficzną pojazdu, jak również miejsca, gdzie pojazd został uszkodzony oraz sporządza notatkę służbową - mówi Robert Gogola z lubelskiej policji.
Adwokaci przestrzegają - jeśli się odpowiednio nie zabezpieczymy, to firmy ubezpieczające właścicieli dróg bezwzględnie to wykorzystają. - Towarzystwa wykorzystują wszelkie kruczki, bo zysk towarzystwa to jest składka minus wypłata - podkreśla mecenas Stanisław Dymkowski.
Nie jest również dobrą wiadomość fakt, że po oględzinach rzeczoznawcy, kierowca musi naprawić samochód na swój koszt. A na odszkodowanie trzeba będzie poczekać. W zależności od właściciela drogi i natłoku spraw - nawet około dwóch miesięcy.