Skrajna głupota. Cztery osoby, jak sardynki w puszcze...

Niemal każdego roku przez czołówki gazet przetacza się smutna wiadomość o koszmarnym wypadku busa, w którym życie traci kilka osób.

Scenariusz tego typu zdarzeń od lat pozostaje niezmienny. Najczęściej dotyczy przeładowanych, nieprzystosowanych do przewozu osób pojazdów - ofiarami są przeważnie pasażerowie podróżujący w przestrzeni ładunkowej.

Niestety, mimo płynących ze wszystkich stron apeli o rozwagę i poszanowanie kwestii bezpieczeństwa, na polskich drogach wciąż spotkać się można z przykładami skrajnej głupoty.

Na jeden z nich natknęli się inspektorzy Podlaskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego z Białegostoku. Mundurowi zatrzymali do kontroli dostawczego Fiata Ducato, do którego podpięta była niewielka przyczepka.

Reklama

Na pierwszy rzut oka samochodem podróżowały dwie osoby - kierowca i pasażer. Po otwarciu drzwi przestrzeni ładunkowej okazało się jednak, że we wnętrzu - na rzuconym na podłogę materacu, wśród narzędzi budowlanych - jechały kolejne cztery osoby... Na "pace", oprócz materaca znajdowały się też - prowizorycznie przymocowane - ławki dla "gapowiczów" bez jakichkolwiek pasów bezpieczeństwa.

Jak nietrudno się domyślać, kontrola zakończyła się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego i zakazem dalszej jazdy. Kierowca - dodatkowo - ukarany został mandatem w wysokości 300 zł. Inspektorzy poinformują również starostę o podejrzeniu niedopełnienia obowiązków przez diagnostę podczas obowiązkowych badań technicznych pojazdu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy